UEFA, organizator mistrzostw Europy w piłce nożnej, wymaga od czterech miast, w których będą rozgrywane mecze, 285 tysięcy miejsc noclegowych. - Poznań, Wrocław, Warszawa i Gdańsk oferują razem ponad 425 tys. łóżek. Czyli mamy tych miejsc noclegowych więcej. Teraz wszystko zależy od tego, ile przyjedzie gości - mówi Andrzej Szafrański z Instytutu Hotelarstwa.
- Właściwie od momentu ogłoszenia decyzji do dziś baza samych hoteli zwiększyła się o jedną czwartą. Na początku mieliśmy 1,5 tys. hoteli, teraz mamy ponad 2 tysiące. Ale rozrasta się też pozostała baza noclegową. Hotele w całej puli noclegów wypełniają jedną piątą miejsc - przypomina Szafrański.
Przygotowania do mistrzostw Europy trwają w branży hotelarskiej nieprzerwanie od prawie 5 lat. Jak twierdzi Instytut Hotelarstwa, wysiłek się opłacił. W przeciwieństwie do stanu infrastruktury o bazę noclegową podczas Euro nie trzeba się martwić. Niejeden trzygwiazdkowy hotel w Polsce ma lepszy standard niż czterogwiazdkowy we Włoszech.
- Ogłoszenie decyzji spowodowało większe zainteresowanie branżą. Wiele osób w to zainwestowało, zdając sobie jednak sprawę, że budowa hotelu na samo Euro się nie opłaci. Okres zwrotu inwestycji w hotel to teraz okres 10 – 15 lat, czasami więcej, w zależności od lokalizacji i kategorii - wyjaśnia Szafrański.
Ekspert zapewnia, że ceny w dużych hotelach nie będą rosły. Wyższych stawek możemy spodziewać się w mniejszych placówkach, pensjonatach czy apartamentach. W Warszawie właściciel apartamentu na Pradze z widokiem na Stadion Narodowy chce go wynająć za prawie 10 tys. zł za dobę. To o 5,6 tys. proc. więcej niż normalna cena.