W niedzielę zakończył się kongres Selectairu, belgijskiej organizacji zrzeszającej ponad 100 niezależnych biur agencyjnych. Organizowany co roku w innym kraju, tym razem - dzięki staraniom Polskiej Organizacji Turystycznej - odbył się w Warszawie. W czterodniowym zjeździe uczestniczyli reprezentanci kilkunastu agencji, a także belgijskiego TUI, partnerów i sponsorów Selectairu - w sumie prawie 80 osób.
Jednym z celów kongresu było poznanie nowego kierunku, jakim dla Belgów jest Polska. Dlatego w programie pobytu, oprócz obrad we własnym gronie, znalazła się m.in. prezentacja atrakcji turystycznych Polski, wycieczka tematyczna po Warszawie (kulinarna, piwna lub rowerowa - do wyboru), gra miejska, wizyta w Muzeum Polskiej Wódki i koncert chopinowski. Zorganizowano również rozmowy stolikowe z polskimi organizatorami turystyki przyjazdowej.
Liczba gości bez zmian
Wiele biur agencyjnych zrzeszonych w Selectairze prowadzi dodatkowo działalność touroperatorską. - Rynek turystyczny w Belgi i pozostałych krajach Beneluksu jest dość specyficzny - wyjaśnia dyrektor ośrodka POT w Brukseli Dominika Szulc. - Dużą rolę odgrywają tam tak zwani travel experts, często pracujący w pojedynkę, którzy nie tylko sprzedają ofertę innych touroperatorów, ale także samodzielnie organizują wyjazdy klientom indywidualnym. Ich atutem jest elastyczność w kreowaniu oferty. To właśnie współpraca z nimi, a nie z dużymi touroperatorami, może nam przynieść największe korzyści.
- Mamy wprawdzie specjalistów od Europy Wschodniej, ale Polska pozostaje dla dużych organizatorów kierunkiem niszowym - dodaje prezes Selectairu Pieter Demuynck. - Obecność na rynku silnych agentów specjalizujących się w wyjazdach indywidualnych do Polski nadałaby sprzedaży polskiej oferty zupełnie inną dynamikę.
Problemem jest znikoma wiedza o Polsce, jako kierunku turystycznym, a także spora konkurencja ze strony innych krajów wschodnioeuropejskich. - W Belgii wizerunek Polski jest nijaki - prezes Selectair nie owija w bawełnę. Oferta biur podróży ogranicza się głównie do city breaków. Najlepiej sprzedaje się Kraków z Kopalną Soli w Wieliczce i z Auschwitz. Dzięki bezpośrednim połączeniom lotniczym popularność zyskują też Gdańsk i Wrocław. Reszta kraju to dla Belgów terra incognita. Jak podaje Dominika Szulc, Polskę odwiedza rocznie około 120-130 tysięcy belgijskich turystów i liczba ta od kilku lat pozostaje taka sama.