Podczas dzisiejszego posiedzenia rady, przedstawiciele związków zawodowych działających w PLL LOT mówili o warunkach pracy u państwowego przewoźnika. Marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik zapowiedział, że stenogram z obrad trafi do premiera i ABW. Zdaniem związkowców spółka nie usuwa usterek na czas, a niektóre elementy z przeglądu samolotów są wykreślane. - To stąd biorą się awarie - mówiła Monika Żelazik, szefowa jednego ze związków uczestniczących w spotkaniu. - Po ostatnich lądowaniach awaryjnych to jest już kwestia bezpieczeństwa wewnętrznego - oceniła.
Od początku tego roku, obsługujące połączenia krajowe bombardiery lądowały awaryjnie cztery razy. Za każdym razem był problem z podwoziem.
Rzecznik LOT-u Adrian Kubicki odpowiada, że w Locie było już wiele kontroli, inicjowanych również przez związki zawodowe. - Żadna z tych kontroli nie wykazała nieprawidłowości, które miałyby poskutkować utratą licencji przez Polskie Linie Lotnicze LOT czy pociągnięciem kogoś do odpowiedzialności - podkreśla.
Spółka tłumaczy, że w każdym z czterech wypadków usterka nie była poważna i zadziałały systemy bezpieczeństwa w samolotach. Według władz przewoźnika awarie zdarzają się rzadko, jeśli wziąć pod uwagę liczbę lotów. Bombardiery obsługują połączenia krajowe, startują i lądują po kilkanaście razy dziennie. Najstarszy z kanadyjskich samolotów we flocie polskiego przewoźnika ma sześć lat.
Przed spotkaniem rady przedstawiciele LOT-u zapowiedzieli, że nie wezmą udziału w jej posiedzeniu, mimo że związkowcy zapowiedzieli w mediach społecznościowych, że traktują je jako spotkanie ostatniej szansy przed zapowiadamy na wrzesień strajkiem.