Ponieważ sytuacja nie poprawiła się, TUI Deutschland nadal będzie wypłacał większości agentów prowizję zaliczkową w wysokości 10 procent, nie stosując obowiązujących normalnie zasad rozliczeń – napisał do sieci agencyjnej dyrektor sprzedaży koncernu Peter Wittmann – donosi niemiecki portal branży turystycznej Reisevor9.
Większości biur wysokość prowizji nie zostanie obniżona i w nowy rok rozliczeniowy 2020/21 wejdą ze stawką wynagrodzenia 10 procent. Wyglądać ma to następująco: po zrobieniu rezerwacji agenci otrzymają zaliczkę w tej wysokości. Mowa o tych, którzy w roku rozliczeniowym 2018/19 osiągnęli 200 tysięcy euro obrotu lub w 2019/20 co najmniej 150 tysięcy. Ci, którzy nie doszli do tego progu, dostaną 7,5 procent.
CZYTAJ TEŻ: TUI: Jak będzie trzeba, to sprzedamy hotele
Touroperator przedstawił też warunki handlowe na bieżący rok rozliczeniowy 2020/21 – biura, które do końca lutego 2021 roku sprzedadzą ofertę TUI za co najmniej 100 tysięcy euro, dalej będą miały prowizję w wysokości 10 procent. Jeśli nie uda im się wypracować takiego obrotu, wynagrodzenie zostanie obniżone do 7,5 procent – co ważne, będzie to działało wstecz.
Biura nie są zadowolone z tego rozwiązania, bo nie ma pewności, że do tego czasu popyt na wyjazdy powróci. Jedno z nich pisze na forum, że zarówno TUI, jak i inni gracze rynkowi sami liczą, że w najbliższych miesiącach osiągną zaledwie jedną trzecią obrotów z lat sprzed kryzysu. Touroperator jest natomiast przekonany o powrocie popytu na początku przyszłego roku. Zobowiązuje się również do prowadzenia akcji, które zachęcą klientów do rezerwowania wyjazdów.