Komisja do spraw Gospodarki i Finansów Autonomicznego Rządu Katalonii przyjęła propozycję demokratów dotyczącą nowego podatku dla touroperatorów w Barcelonie. Jak informuje internetowe wydanie dziennika „El Periodico”, nowy projekt formalnie ma zostać wprowadzony jesienią tego roku, a zacznie obowiązywać od 2018 roku. Dotyczyłby on wizyt turystów jednodniowych, niekorzystających z noclegów. W mieście obowiązuje już opłata od dłuższych pobytów i od pasażerów statków wycieczkowych (0,65 euro).
Politycy protestujący przeciwko nowej daninie pytają przede wszystkim, jak miałaby być pobierana. – Czy będziemy obciążać każdego w klapkach i skarpetkach? – pyta radna Maria Jose Lecha. Scenariusz zakłada, że podatek będzie zbierany od touroperatorów organizujących jednodniowe wycieczki, których autokary parkują w Barcelonie. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób pieniądze miałyby być wpłacane przez turystów przyjeżdżających do miasta innymi środkami transportu.
Burmistrz Ada Colau od początku urzędowania chciała wprowadzenia podatku dla wszystkich turystów. Szacuje się, że z 30 milionów ludzi, którzy co roku przyjeżdżają do stolicy Katalonii, tylko około 17 milionów korzysta z noclegów. Goście ci płacą podatek w wynajmowanych obiektach. Pozostali odwiedzający nie uiszczają żadnych opłat.
Prezes Katalońskiego Stowarzyszenia Biur Podróży Martí Sarrate mówi, że od października zeszłego roku prowadzone są negocjacje z miastem w tej sprawie. Opłata miałaby wynosić na przykład 45 euro za autokar parkujący w dzielnicy Montjuic. Maksymalnie dziennie mogłoby zatrzymać się tam 70 pojazdów. To jednak nie rozwiąże problemu tłumów przemierzających centrum miasta. Sarrate, w rozmowie z branżowym portalem Preferente podkreśla, że pomysł jest całkowicie pozbawiony sensu. – Nie można ciągle karać turystów nowymi podatkami – uważa Sarrate.
Szef stowarzyszenia zapowiada, że – jeśli zajdzie taka konieczność – branża będzie walczyć z władzami także na drodze prawnej.