Marzena German: Czy w dobie wszechwiedzącego internetu klienci potrzebują agentów turystycznych?
Izabela Kołłb-Sielecka: Internet wbrew pozorom nie wie tego, co wiemy my – agenci. W końcu to tylko algorytm, martwy twór żyjący z reklam, który nie przejmuje się, czy klient zamówił słaby czy dobry hotel. Liczy się to, że rezerwacja została dokonana. Tymczasem doradcy podróży, oprócz narzędzi w postaci wyszukiwarki, mają wiedzę, doświadczenie i potrafią profesjonalnym okiem spojrzeć na ten algorytm, dzięki czemu mogą zaoferować klientom produkt praktycznie bezreklamacyjny.
Grzegorz Kołłb-Sielecki: W naszym biurze nigdy nie doświadczyliśmy spadku zainteresowania usługami, zresztą tak jest w każdej branży, w której liczy się doświadczenie. Klienci wiedzą, a my im jeszcze o tym przypominamy, że nasza cena jest taka sama jak w każdym innym kanale sprzedaży, dlaczego nie mieliby zatem skorzystać z wartości dodanej, którą są nasza wiedza i opieka?
Izabela Kołłb-Sielecka: Traktujemy klientów bardzo indywidualnie, nie idziemy w masową sprzedaż, dlatego każdy turysta jest dopieszczony i przygotowany do podróży. Dziś tanie chwyty w postaci walizki za złotówkę czy darmowego parkingu nie działają, jak jeszcze kilka lat temu. Wiele osób zdaje sobie sprawę, że taka gratyfikacja to oznaka słabości biura. O wiele ważniejsze jest doświadczenie doradcy, bo za nim idą bezpieczeństwo i spokojne wakacje.
Czego oczekują od was klienci? Z jakimi pytaniami stykacie się najczęściej?