W Berlinie powstało bodaj najdziwniejsze „biuro podróży” na świecie. Jak informuje portal branżowy Travel Talk, dwa niemieccy przedsiębiorcy, będący właścicielami zakładu pogrzebowego, wprowadzili do oferty możliwość odbycia podróży w… urnie.
– Pomysł z wyjazdami w urnie związany jest z potrzebą wielu osób do maksymalnej personalizacji pogrzebu – mówi Christoph Basner, współwłaściciel zakładu pogrzebowego „Listopad”. I choć brzmi to może dziwnie, to już pojawiają się pierwsi klienci zainteresowani takimi wycieczkami. – Jedna kobieta, z którą aktualnie prowadzimy rozmowy, chce po śmierci wybrać się nad Ganges – opisuje Basner.
W praktyce pomysł przedstawia się następująco: planując swój pogrzeb z wyprzedzeniem, można „zarezerwować” jednocześnie podróż w urnie i to z dowolną liczbą przystanków po drodze. Pracownik zakładu pogrzebowego zabiera bowiem prochy zmarłego w podróż jako bagaż podręczny, a potem jedzie we wskazane miejsce, a całą wyprawę dokumentuje zdjęciami i filmami. Cel wyprawy jest ustalany w czasie indywidualnych rozmów z zainteresowanymi jeszcze za ich życia lub z ich rodzinami. Ciężar organizacji podróży bierze na siebie zakład pogrzebowy. Zdaniem Basnera urnę można zabrać na pokład większości samolotów. Jedynie kilka krajów na świecie zabrania bowiem tego procederu lub bardzo go utrudniona.
Ostatnio amerykańska aktorka Billie Lourd, córka zmarłej niedawno Carrie Fisher, która zasłynęła rolą księżniczki Lei w „Gwiezdnych Wojnach”, opublikowała zdjęcia ze swojego wyjazdu do Norwegii. Jak informuje gazeta „Bunte”, chciała w ten sposób spełnić marzenie matki, która bardzo pragnęła zobaczyć zorzę polarną.