Brytyjski TUI zamierza rozwijać sieć swoich salonów sprzedaży. Obecnie ma ich 317, włączając w to 13 działających pod marką Next (w ramach współpracy z popularną marką ubraniową). Ponieważ jednak klienci szukają klasycznych agencji turystycznych, w ciągu najbliższych 12 miesięcy firma chce powołać 10-20 kolejnych - donosi brytyjski portal Travel Weekly.
Prezes Andrew Flintham wyjaśnia, że rozwój sieci tradycyjnych sklepów jest możliwy, dzięki temu, że sprzedaż w TUI jest stabilna. W ten sposób odniósł się też do problemów kadrowych, z którymi turystyka mierzy się po pandemii.
Czytaj więcej
64 procent Niemców chce w tym roku wyjechać turystycznie raz lub więcej razy, wynika z sondażu przeprowadzonego przez YouGov. Rodziny poszukują atrakcyjnych ofert, a wśród sprzedażowych szlagierów są Riwiera Turecka i Majorka.
TUI zapowiada też, że będzie szukać lokali w nowych miejscach, zamierza też przenieść niektóre z już istniejących do lepszych punktów. Ostateczne otwarcie będzie zależeć jednak od atrakcyjności adresu, a ponieważ znalezienie odpowiedniego bywa długim procesem, cały plan może się przeciągnąć. Za dobrą miejscówkę trzeba zapłacić więcej, a wysokie koszty najmu były właśnie jednym z głównych problemów stacjonarnej sieci sprzedaży w czasie pandemii.
Flintham jest przekonany, że w kolejnych latach współpraca z Nextem może się rozwinąć. – Współpraca z tą siecią jest naprawdę udana – wyjaśnia i dodaje, że teraz firma ma ambicje, by wypełnić pewne luki, ale tempo rozwoju zależy od okazji, które się pojawią, albo o które TUI się wystara.