Magazyn i portal branży turystycznej „Travel Weekly” zapytał uczestników zorganizowanej przez siebie konferencji, jak radzą sobie z wyzwaniami wynikającymi z nadmiernej turystyki. W ostatnim czasie coraz więcej krajów, miast i regionów wprowadza różnego rodzaje ograniczenia, a ich mieszkańcy wychodzą na ulice, by zaprotestować przeciwko zbyt dużej liczbie gości.
Czytaj więcej
Władze Malagi umieściły w mieście billboardy z hasłami namawiającymi turystów do właściwego zachowania. Między innymi do nienegliżowania się nadmiernie.
Za dużo turystów to ograniczenia, a ograniczenia to kłopot dla biura podróży
Kelly Jackson, dyrektor zarządzająca firmy TTC Tour Brands, do której należą biura podróży specjalizujące się w organizowaniu wycieczek objazdowych i rejsów, mówi, że skutki nadmiernej turystyki są „prawdziwym wyzwaniem”. Jej zdaniem, wprowadzenie zmian w programach, by działać zgodnie z ograniczeniami wprowadzanymi przez dotknięte overtourismem miejsca, są większym wyzwaniem niż te wymuszone przez problemy geopolityczne.
Odniosła się między innymi do ograniczenia przez San Sebastian i Wenecję na początku tego roku do 25 osób grup turystów. - Jeśli mamy grupę składającą się z 26 osób, po prostu dzielimy ją na dwie, i tak zwiększając w ten sposób liczbę podróżnych, co nie jest zgodne z celem władz tych miast. Za tymi zasadami i regulacjami kryją się dobre intencje, ale być może nie są one tak dobrze przemyślane, jak mogłyby być – twierdzi.
Jak przyznała Jackson, jej firma musiała „ponownie przyjrzeć się sposobowi działania i podróżowania”. Na przykład, zamiast zabierać każdą grupę do Watykanu, w ramach swoich wycieczek, zabiera klientów do miejsc mniej znanych, ale równie ciekawych, które mogą być alternatywą. - Informujemy klientów o zmianach w trasie, gdy tylko się o nich dowiemy, ale jednym z problemów jest to, że nie jesteśmy o nich wcześniej powiadamiani – zauważa Jackson.