180 z 208 kontrolerów ruchu lotniczego zatrudnionych w Warszawie złożyło wypowiedzenia, ich termin mija z końcem kwietnia. Od 1 maja grozi stolicy brak kontrolerów, którzy zajmą się nadzorowaniem ruchu (w portach regionalnych kontrolerzy nie składali wypowiedzeń).
Konflikt dotyczy wynagrodzeń. Kontrolerzy nie zgadzają się na ograniczenia, które Polska Agencja Żeglugi Powietrznej chciała narzucić im w zmienionym regulaminie wynagrodzeń w związku ze spadkiem ruchu lotniczego. Trwają wprawdzie rozmowy związku zawodowego reprezentującego to środowisko z kierownictwem PAŻP, ale na razie nie widać w nich postępu. Strony ogłosiły, że zgadzają się co do jednego – trzeba zapewnić pasażerom bezpieczeństwo. A to wymaga co najmniej zawsze dwóch osób w wieży kontroli lotów (PAŻP proponował w godzinach małego ruchu jedną osobę). Jednak negocjacje w sprawie wynagrodzeń utknęły w miejscu.
Punktem newralgicznym jest Warszawa, z której kontroluje się niebo nad miastem i regionem, ale też nad całą Polską. Codziennie jest to średnio około 1500 lotów (przed pandemią było co najmniej 2000).
Rząd postanowił ograniczyć działanie lotnisk w Warszawie (Chopina i Modlin) do kilku godzin, co jak się szacuje oznacza skasowanie około 300 lotów dziennie. Rząd wyznaczył od razu listę kierunków, które mają w tej sytuacji pierwszeństwo.
Jak czytamy w rozporządzeniu opublikowanym w poniedziałek wieczorem, „w związku z ograniczeniem dostępności służb żeglugi powietrznej obsługujących operacje lotnicze oraz obniżeniem deklarowanej pojemności rejonu kontrolowanego TMA Warszawa wprowadza się ograniczenia możliwości wykonywania operacji lotniczych. Operacje lotnicze w TMA Warszawa mogą być wykonywane między godziną 9.30 a 17. Przy czym, jeśli jakiś samolot przyleci do Warszawy (lub Modlina) i chciałby tego samego dnia odlecieć, musi wylądować nie później niż o 15.45, czyli godzinę i kwadrans przed zamknięciem ruchu.