Rz: Jak obecny rok ocenia branża hotelarska?
Ireneusz Węgłowski: 2018 jest kolejnym dobrym rokiem dla branży. Wiele miast i regionów notuje dobre wyniki, głównie w związku z korzystną sytuacją gospodarczą, co wpływa na wzrost przyjazdów w segmencie biznes, oraz dobrą pogodą, która zachęca do spędzania w kraju urlopów. Jeśli chodzi o wzrost wskaźnika RevPar, to w I połowie roku bardzo pozytywne sygnały płynęły z Poznania, który gościł więcej targów i międzynarodowych wydarzeń. Kraków i Warszawa też odnotowały stabilne wyniki. W Trójmieście zwiększyła się średnia cena, ale spadła frekwencja, co wynikało z wejścia na rynek nowych hoteli. Nie sposób nie wspomnieć o kłopotach ze znalezieniem odpowiednich pracowników. Dodatkowo, wzrost wynagrodzeń i otwarcie rynku pracy sezonowej w okresie wakacyjnym w regionach turystycznych pogorszyło sytuację wielu hoteli na Wybrzeżu. Należy pamiętać, że trwa wysoki sezon – wrzesień, październik, listopad. Dla hoteli o dużym udziale segmentu MICE i klientów korporacyjnych w strukturze gości jest to najlepszy okres, więc podsumowań roku będzie można dokonać po jego zakończeniu.
Jak wygląda porównanie wyników hoteli w Polsce do tych w innych krajach regionu?
Wszystkie stolice w naszym regionie notują podobną frekwencję w przedziale 70–75 proc. Nie mniej ważna jest średnia cena, której porównanie wypada na naszą niekorzyść. Mimo jej wzrostu w ostatnich latach tracimy do Budapesztu i Pragi ok. 10 proc. w przeliczeniu cen na euro. Różnice wynikają ze specyfiki tych miast – są to znakomite rynki turystyczne. Polska, ze średnią ceną za pokój na poziomie 67 euro ma dużo do nadrobienia.
Co jest najważniejszym źródłem przychodów hoteli? Czy tu następują jakieś zmiany?