Co roku miasto odwiedza ponad 300 tysięcy turystów i pielgrzymów. Władze nie chcą jednak, aby „było parkiem rozrywki” – pisze portal Schengen Visa Info. Będą promować turystykę dobrej jakości, a samo miasto ma stać się przyjaźniejsze zarówno dla odwiedzających, jak i mieszkańców. Środkiem do realizacji tego celu ma być wprowadzenie podatku turystycznego – pozwoli pozyskać pieniądze na pokrycie części kosztów, ale też zaplanować kontrolowany rozwój i poprawić wrażenia odwiedzających.
Czytaj więcej
Ponad 29 milionów zagranicznych turystów odwiedziło Hiszpanię w pierwszych pięciu miesiącach tego roku. To już tylko o 0,4 procent mniej niż przed pandemią. Jednocześnie wzrosły ich wydatki – wobec zeszłego roku o prawie 32 procent, a w porównaniu z 2019 rokiem o 15,9 procent.
– Chcę, aby ta gmina przestała być tylko miejscowością turystyczną i parkiem rozrywki. Chcę Santiago, z którego nie trzeba uciekać z powodu wymykającej się spod kontroli turystyki – podkreśla burmistrz.
Władze szukają rozwiązań na przearanżowanie najbardziej zatłoczonych miejsc, żeby lepiej kontrolować ruch turystów w historycznym centrum. Burmistrz nie widzi też problemu z wprowadzeniem podatku dla przyjezdnych. – Nikt nie przestanie przyjeżdżać do miasta z powodu opłaty, a przynajmniej w ten sposób podróżni dołożą się do pokrycia kosztów, jakie generuje turystyka – tłumaczy.
W Hiszpanii są już miasta, które podobną opłatę stosują. W Barcelonie wprowadzono ją w 2012 roku – w zależności od rodzaju i standardu zakwaterowania przyjezdni płacą od 2 do 7 euro za noc. Podobnie jest na Balearach – tam od 2016 roku turyści powyżej 16 roku życia płacą od 1 do 4 euro dziennie. Dzięki temu archipelag pozyskuje rocznie około 12 milionów euro, a pieniądze przeznacza na ochronę środowiska naturalnego.