Policja szacuje, że demonstrantów było około 10 tysięcy, organizatorzy twierdzą, że więcej.
Protest odbywał się pod hasłami „Mówimy stop” i „Majorka nie jest na sprzedaż”.
Do stolicy, Palmy, niektórzy przyjechali nawet z odległych regionów wyspy. Protestowali przeciwko „niszczeniu” wyspy, za co odpowiedzialni są ich zdaniem odwiedzający.
Czytaj więcej
Majorka jest przesycona turystami, co rodzi problemy i oddziałuje negatywnie na samych mieszkańców. Żeby znaleźć plan działania w tej sytuacji, powołała nowe ciało, które zajmie się najpierw opisaniem problemu, a następnie zaproponuje, jak go rozwiązać.
Do protestów nawoływała organizacja "Banc de Temps de Sencelles", która twierdzi, że turystyka wywołuje problemy lokalowe mieszkańców – część obiektów przeznaczana jest bowiem na mieszkania wakacyjne - pisze portal Sueddeutsche.de.