Filmik reklamowy „Be our guest” zaskakuje. Zaczyna się od tego, że stary samochód, jakim podróżuje zagraniczny turysta po wyboistych, mołdawskich drogach, psuje się. – Naprawa zajmie godzinę – oznajmia kierowca, a gość, nie chcą tracić czasu, rusza przed siebie. I odkrywa naturalne piękno wiejskich krajobrazów, a także gościnność ludzi, którzy dosłownie wciągają go do swojej chaty, serwują wino i lokalne specjały, uczą kroków ludowych tańców. Okazuje się, że język nie jest żadną barierą , bo cudzoziemiec czuje się gościem, a nie turystą. „Odnajdź się w sercu wsi. Odkryj na nowo, co znaczy być prawdziwym gościem. Odwiedź prawdziwą Mołdawię” – głosi przesłanie końcowe promocyjnego filmu, który będzie popularyzować Mołdawię na czterech rynkach: w Polsce, we Włoszech, w Rumunii i w samej Mołdawii. Jego debiut miał miejsce właśnie na tegorocznych TT Warsaw.
Polka w czerwonych kozakach
– Ciągle się mówi, że Mołdawia to mały i nieznany kraj, a przecież w średniowieczu z Polską mieliśmy wspólną granicę – zauważył Iurie Bodrug, ambasador Mołdawii w Polsce, podczas prezentacji walorów turystycznych tego kraju, na konferencji zorganizowanej podczas pierwszego dnia targów. – Poza tym na północy naszego kraju popularny jest taki komplement: „ta kobieta jest tak zgrabna jak Polka w czerwonych kozakach”. Mamy dużo śladów polskich w Mołdawii: popiersie marszałka Józefa Piłsudskiego i pomnik Jana Pawła II w Kiszyniowie oraz ulicę prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz polską diasporę – przypomniał. Polska społeczność zasiedla dziś okolice od Bielc na północy kraju, po południowe krańce republiki, czyli Komrat, stolicę Gagauzji, i oczywiście stolicę kraju – Kiszyniów. Obecna jest także na lewym brzegu Dniestru, w Naddniestrzu, w opisanym przez Sienkiewicza Raszkowie oraz w Tyraspolu i Rybnicy.
Nie tylko wiejskie chaty
– Nasz film promocyjny kręcony był w Starym Orgiejowie, którego atrakcją są wykute w skałach klasztory. Do dziś w jednym z nich mieszka mnich – opowiadał na konferencji prasowej Emilian Dzugas, prezes Antrim – Narodowego Stowarzyszenia Turystyki Przyjazdowej do Mołdawii. – Wieś, prawosławne cerkwie, a także zamki i fortece, jak Soroki, są atutami naszej turystyki. Zachęcamy też do odwiedzania separatystycznej, Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej, gdzie zachował się jeszcze komunistyczny skansen z typową architekturą posowiecką i pomnikami Lenina. Jednak naszym numerem jeden jest wino, dlatego wraz z Vine of Moldova, organizacją promującą ten trunek za granicą, opracowaliśmy specjalne etykiety, na których widnieje mapa naszego kraju. A że rocznie sprzedajemy za granicę 67 milionów butelek wina, liczymy, że w przyszłości możemy liczyć na podobne liczby w turystyce przyjazdowej – dodał Dzugas.
Dzięki touroperatorom, czyli w formie zorganizowanej turystyki, Mołdawię odwiedziło w 2016 roku 15,7 tysiąca cudzoziemców, z czego Polacy stanowili 3,7 procent (580 ludzi). Samodzielnie granicę w tym czasie przekroczyło jednak 3,4 miliona ludzi, w tym 12,4 tysiąca Polaków (0,4 procent przyjezdnych). Do Mołdawii przybywają głównie Rumuni (1,8 miliona), Ukraińcy (milion), Rosjanie (247 tysięcy) i Włosi (55,4 tysiące), przede wszystkim w sprawach biznesowych. – Liczba Polaków przyjeżdżających do Mołdawii zwiększa się rok do roku o więcej niż 40 procent, w ostatnim roku było to 50-60 procent – mówi Emilian Dzugas. Polscy podróżni zatrzymują się w Mołdawii średnio na pięć dni, wydając w tym czasie 350-400 euro.
Wino produktem turystycznym
Najcenniejszym przedsiębiorstwem w kraju jest największy producent wina – Kombinat Cricova, którego marka wyceniana jest na 50 milionów dolarów. Ta państwowa firma zbudowała wokół wina solidny produkt turystyczny. I dalej go rozwija. Uznana za przedmiot dziedzictwa kultury narodowej i odznaczona Orderem Republiki Mołdawii Cricova oferuje teraz turystom wycieczki po dawnej kopalni wapienia, dokąd zjeżdża się busem lub ciuchcią. Szlak prowadzi po części 200-kilometrowych korytarzy wydrążonych na głębokości ośmiu metrów. Każdy z nich, tak jak ulice, nosi nazwę zaczerpniętą od szczepów uprawianych lub przechowywanych w Cricovej winorośli. W półtorej godziny goście odwiedzają jedyne w Europie kino umiejscowione na głębokości 80 metrów, gdzie poznają historię zakładu, oglądają nowoczesną linię produkcyjną i składy wina w dębowych beczkach. Przemieszczają się mini-pociągiem. Towarzyszący każdej wycieczce przewodnik prowadzi wszystkich do Muzeum Historii Wina, którego zwieńczeniem jest Kolekcja Win Cricovej. Są tam m.in. wina należące dawniej do Goeringa, a otrzymane przez ZSRR w ramach reparacji wojennych. W zbiorach są też butelki przechowywane wcześniej przez znanych europejskich polityków: kanclerz Niemiec Angelę Merkel, prezydenta Ukrainy Petro Poroszenkę czy kilku brukselskich urzędników, w tym przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.