FF: Klub Kukiz '15 nazywa POT „biurem podróży".
W 2016 roku ówczesny prezes POT Wojciech Fedyk i ja byliśmy przez cały rok tylko raz zagranicą z delegacją ministerstwa, na wydarzeniu promocyjnym POT podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2016 w Paryżu. Dzisiaj na moje biurko trafiło zaproszenie, z którego nie skorzystamy, ambasadora Polski w Meksyku, na objazd meksykańskich miast targowych. Jest wiele takich zaproszeń, ale decyzje o skorzystaniu z nich są bardzo rygorystycznie oceniane pod kątem zasadności i potencjału rynku. POT organizuje wiele wydarzeń i nie można tego zrobić zdalnie. Stąd też ten zarzut, choć ładnie brzmiący, jest co najmniej niezrozumiały.
FF: Kukiz podaje konkretny przykład: 800 tysięcy złotych na podróże w jednym roku.
Tak wydaliśmy tyle w 2015 roku. Ponad 200 tysięcy złotych z tej sumy pochodziło ze środków unijnych. W Mediolanie odbywała się wtedy światowa wystawa Expo 2015, która trwała trzy miesiące i musieliśmy tam utrzymywać stale dwie, trzy osoby. Projekt w całości finansowany był ze środków unijnych. Przypominam, że Polska miała tam jeden z najlepiej ocenianych pawilonów. Odwiedziło go milion siedemset tysięcy ludzi. POT nie tylko był obecny w tym pawilonie i współorganizował tam liczne wystawy, które się zmieniały, ale też wykorzystaliśmy okazję i zrealizowaliśmy w przestrzeni miejskiej własne wydarzenia promujące polską turystykę. Były pokazy akrobatyczne, konkursy, koncerty i wystawa fotograficzna. Po mieście jeździły tramwaje całe oklejone polskimi reklamami. Dzięki temu Polska została zauważona, nasze wydarzenia przyciągały widzów, wiele miejsca poświęciły im włoskie media.
Dawid Lasek
Taka dygresja - całe życie zawodowe pracowałem w instytucjach, którym stale stawiano zarzut: „biuro podróży". Kierowałem Departamentem Współpracy Terytorialnej w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, który odpowiadał za przygotowanie programów terytorialnych z udziałem Polski w skali całej Europy. I też musiałem jeździć. Albo w Euroregionie Karpackim, który jest stowarzyszeniem międzynarodowym. Wystarczyło, że wójt którejś z gmin członkowskich wyjechał na Słowację i już oskarżano go o marnowanie publicznych pieniędzy.
Ten zarzut wynika chyba z braku wiedzy o specyfice tej pracy. Nie da się przecież przyciągać turystów do Polski siedząc za biurkiem w Warszawie czy Lublinie. Jestem za tym, by jeździć jak najwięcej. Oczywiście to muszą być ludzie kompetentni, a wydarzenia, które organizują na zagranicznych rynkach dobrze dobrane, przygotowane i zgodne ze strategią. Już samo przyglądanie się rozwiązaniom zagranicznym podnosi nasze kompetencje, tego się nie nauczymy z publikacji, Internetu czy z konferencji w kraju.
FF: O ile pamiętam rok 2014 zaznaczył się z kolei podróżami przedstawicieli POT do Indii.
Te działania z kolei zaowocowały kontaktami branży filmowej po obu stronach i nakręceniem w Polsce sporych fragmentów filmu z udziałem gwiazd Bollywoodu pod tytułem „Kick", czyli „Kop", który w ciągu pierwszego roku obejrzało w samych Indiach 100 milionów ludzi. Kupiły go też Pakistan, Indonezja, Tajlandia, Chiny, Japonia, Stany Zjednoczone, Kanada, Niemcy, Holandia i Wielka Brytania. To normalne działania promocyjne, narodowe ośrodki promocji turystycznej wielu państw zabiegają o uwagę filmowców, bo pokazanie się w takich produkcjach jest szczególnie wysoko notowane ze względu na stosunkowo duży efekt promocyjny w porównaniu z nakładami.
W tym roku planujemy jeszcze działania na rynku indyjskim za 150 tysięcy złotych. Będzie to przede wszystkim udział w targach i warsztaty branżowe z udziałem koordynatora z POT. Obecność takiej osoby w delegacji polskich touroperatorów - szczególnie w krajach Azji - podnosi rangę wizyty, uwiarygodnia naszych przedsiębiorców i ułatwia rozmowy.
FF: Pojawia się też zarzut co do efektywności działań POT.
Tak, ale nie wiemy, co się kryje pod tym pojęciem. My posługujemy się dwoma wskaźnikami. Skuteczności, rozumianej jako dotarcie z przekazem reklamowym do interesującej dla nas grupy mieszkańców danego kraju oraz efektywności ekonomicznej, czyli kosztu do nakładu.
Oczywiście efektywność można także rozumieć jako ostateczny fakt przyjazdu turysty do Polski. Przyjazdy rosną z roku na rok, a na rynkach, na których prowadziliśmy zintegrowane kampanie wskaźnik ten przekraczał średnią. Co roku POT publikuje obszerne sprawozdania i analizy inwentaryzujące nasze działania i pokazujące osiągnięte wskaźniki. Przed każdą z czterech wielkich kampanii, o których wspomniałem, i po jej zakończeniu prowadziliśmy badania. Wszystko jest wyliczone, nawet to, ilu ludzi zetknęło się z daną formą reklamy czy wydarzeniem. To idzie w miliony.
Za pośrednie przykłady efektów można chociażby uznać nagradzane na zagranicznych konkursach filmy promocyjne, w tym spot „Polska Feel Invited", który bardzo się podobał zarówno w Polsce (a to rzadkość), jak i zagranicą. Na YouTubie wersję angielską zobaczyło ponad 700 tysięcy ludzi. A ten kanał nie był dla tego spotu podstawowy, bo był on wyprodukowany z myślą o telewizji. Pokazywaliśmy go w telewizjach w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec.
Niezrozumienie istoty naszej działalności przez polityków partii Kukiz widać też w wypadku twierdzenia, że Euro 2012 samo nakręciło przyjazdy do Polski. My to wydarzenie, i Polskę jako jego gospodarza, promowaliśmy już dwa lata wcześniej. Mecze były doskonałym pretekstem, zachęcającym kibiców do zorganizowania dłuższego pobytu w Polsce, a my to wykorzystaliśmy. Bezsprzecznie Euro 2012 przyczyniło się do budowy pozytywnego wizerunku kraju w dłuższym czasie. Są analizy i przykłady, że tego typu światowe wydarzenia przyciągają kibiców, ale powodują też, że klasyczni turyści rezygnują w momencie wydarzenia z podróży do danego kraju czy miasta.
FF: Kukiz widzi to tak: Przerośnięta instytucja z przepłacanymi pracownikami mało robi i w dodatku nieudolnie, bo i tak wzrost przyjazdów turystów zagranicznych do Polski bierze się stąd, że to Polacy mieszkający na emigracji przyjeżdżają na wakacje do ojczyzny.
I mieszkają w hotelach cztero- i pięciogwiazdkowych? Nie wiem, jakie są kryteria oceny nieudolności u wnioskodawców, ale są chybione.
Jeśli w badaniach ruchu turystycznego na pytanie o cel przyjazdu odpowiedź „odwiedziny u rodziny lub znajomych" nie oznacza, że to są emigranci. Jest to wnioskowanie bardzo zawodne. Jest to jednak, w sposób obiektywny, trudne do ustalenia, bo od 2007 roku zrezygnowano w badaniach z pytania o pochodzenie turysty. Ale przyglądając się chociażby brytyjskim badaniom motywów przyjazdu do Wielkiej Brytanii widać podobny rozkład odpowiedzi – mniej więcej na trzy równe części dzielą się ci, którzy deklarują cele stricte turystyczne, cele biznesowe i odwiedziny u krewnych i znajomych.
Gdyby tylko takie wydarzenia i polska emigracja napędzały przyjazdy, to po co by powstawały nowe hotele i rósł wskaźnik ADR, czyli ich wypełnienia?
FF: Panie prezesie, czy zagłosowałby pan za wnioskiem Kukiza, gdyby był pan posłem?
Ryszard Cetnarski, prezes biura podróży Holiday Travel, członek Rady Naczelnej Polskiej Izby Turystyki
Nie. POT był przez ostatnie szesnaście lat jedyną organizacją prowadzącą promocję polskiej turystyki za granicą. Nie wystarczy mieć bogate walory przyrodnicze, kulturalne, kulinarne i tak dalej – to wszystko trzeba jeszcze pokazać klientowi. Droga do tego nie jest prosta. Choćby już z tego względu, że o tego turystę biją się też inne kraje, od potężnych Niemiec, Hiszpanii, Francji czy Wielkiej Brytanii po małą Austrię, Czechy czy Węgry.
Z mojego punktu widzenia, przedsiębiorcy prowadzącego biuro podróży obsługujące zagranicznych gości w Polsce zawsze cenne było, że POT wydawał materiały o Polsce. Biura podróży brały je pod pachę i jechały na zagraniczne targi i na rozmowy z zagranicznymi biurami. Mówię o czasach, kiedy Internet nie był jeszcze tak popularny. Namawialiśmy zagraniczne biura podróży, żeby umieszczały w swoich katalogach Polskę. Zagraniczni turyści szukali w swoich biurach ofert „dokąd pojechać w tym roku" i znajdowali Polskę.
Istotą działania POT-u jest wytworzenie popytu na te wartości, które mamy do zaoferowania. To się udało.
Budżet POT 40 milionów to jest śmieszne. Czesi wydają dwa razy więcej niż cała Polska. Trzeba zwiększyć ten budżet, a nie mówić o likwidacji POT-u.
Podejrzewam, że niektórzy z posłów przez turystykę rozumieją wypoczynek nad Morzem Śródziemnym . Nie wiedzą, ile miliardów euro wpływa z tego tytułu do Polski i ilu ludzi jest dzięki temu zatrudnionych. W tej chwili nie ma już wolnych miejsc noclegowych od początku maja do końca września w Krakowie. Potrzebuję osiemdziesięciu pokojów dla grupy zagranicznych gości i nic nie mogę znaleźć, mimo przesuwania terminu ich przyjazdu.
Na POT nie powinna spoczywać główna odpowiedzialność za promocję. POT powinien koordynować, podsuwać idee. Do promocji potrzebnych jest wielu, w tym samych przedsiębiorców. Na przykład za mało są wciągnięte do promocji turystyki hotele. Przecież pieniądze pozostają przede wszystkim w hotelach i gastronomii. Biura podróży mają z tego 5 – 7 procent. Powinien też pomagać w promocji LOT, szczególnie teraz, kiedy pokonał już trudności ekonomiczne.
Być może trzeba zmienić strukturę POT-u, żeby miał on możliwość włączenia w promocyjne działania podmiotów prywatnych – biur podróży i hoteli. Z drugiej strony oni powinni mieć większy wpływ na to, kogo zapraszamy, z jakim programem, żeby to nie było tylko tak, że jedna strona decyduje o wszystkim.
Kwestia rozeznania rynku to bardzo istotna sprawa, jeśli POT będzie miał oddziały w terenie, to będziemy mieli rozeznanie. Jeśli na przykład będziemy robili promocję naszych uzdrowisk i spa, to chcemy wiedzieć, kogo zaprosić z tamtych rynków, żeby to nie byli przypadkowi ludzie.
FF: Czy powołanie przez regionalne organizacje turystyczne – tak to było odczytywane przez niektórych – Forum Regionalnych Organizacji Turystycznych nie było swego rodzaju votum nieufności wobec POT-u? „Nie potrzebujemy POT-u, sami się zorganizujemy i sami sobie załatwimy promocję" – tak to można odczytać.
Dorota Lachowska, prezes Forum Regionalnych Organizacji Turystycznych, dyrektor biura Lubelskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.
Wręcz przeciwnie. Dostrzegamy jak najbardziej potrzebę funkcjonowania POT-u. Nigdy nie podważaliśmy jego przydatności. Ustawa o POT ustaliła w 1999 roku również zasady funkcjonowania regionalnych organizacji turystycznych (ROT) i lokalnych organizacji turystycznych (LOT). Mamy szesnaście ROT-ów, tyle ile województw. Powstało też około 130 LOT-ów, na mniejszych terenach.
Forum ROT-ów powstało, żeby silniej i konkretniej przedstawiać nasze potrzeby. Chcemy szukać rozwiązań, które połączą naszą regionalną siłę, a która będzie mogła być wykorzystywana we współpracy z Polską Organizacją Turystyczną.
Brakuje ciągle narzędzi, i do tego zostało powołane forum, by ujednolicić informacje, by szukać rozwiązań narzędziowych, by zbierać dane z poszczególnych regionów, identyfikować produkty turystyczne, ale nie w poszczególnych województwach, lecz w grupach produktów, tak żeby móc z nimi wychodzić na rynki zewnętrzne, ale też wewnętrzny.
Forum ROT-ów powstało też, żeby dać siłę Polskiej Organizacji Turystycznej, żeby ją wesprzeć w pewnych działaniach, bo z poziomu centralnego trudno znaleźć odpowiednią liczbę informacji, która może być przydatna w przygotowywaniu strategicznych programów dla turystyki - i rozwojowych, i promocyjnych.
Forum chce też mocno współpracować z ministerstwem.
Mamy wrażenie, że dzięki połączeniu tak różnych regionów i wypracowaniu jednej strategii uda nam się działać skutecznie nie tylko na rynkach zagranicznych, ale i na rynku wewnętrznym.
Trzeba pamiętać, że POT i ROT-y to system naczyń połączonych. Od 1999 roku wypracowaliśmy metody i współpracy, które się w promocji turystycznej sprawdzają. Co nie znaczy, że nie wymagają pewnej korekty.