Media na Wyspach ujawniają, że wskazują one na spisek Państwa Islamskiego. Ugrupowanie to przyznało się już zresztą samo do zamachu, publikując nawet w internecie zdjęcia, które - jak twierdzi - ukazują moment eksplozji samolotu nad Synajem. Ale Egipt i Rosja nie chcą przyznać, że był to akt terroryzmu, czekając na wyniki dochodzenia.

Kair miał za złe Brytyjczykom, że podczas wizyty prezydenta Egiptu, al-Sissiego w Londynie wyszli przed szereg. Premier David Cameron, powiedział, że "był to najprawdopodobniej zamach". To samo powtórzył minister spraw zagranicznych Philip Hammond, dodając, że nie może ujawnić źródeł wywiadowczych, a jedynie swoje konkluzje.

Dziś brytyjskie media twierdzą, że to analiza natężenia komunikacji elektronicznej między komórką państwa Islamskiego na Synaju a Syrią naprowadziła wywiad na trop spisku. Stało się to jednak już po zamachu i to dlatego Londyn zawiesił w środę połączenia lotnicze z Szarm el-Szejk.