Dreamlinery stoją, LOT i Boeing liczą straty

LOT liczy na odszkodowanie od Boeinga za straty spowodowane uziemieniem jego dwóch dreamlinerów. Może dostać przynajmniej 10 milionów dolarów za każdy samolot

Publikacja: 24.01.2013 23:05

Dreamlinery stoją, LOT i Boeing liczą straty

Foto: materiały prasowe

Według wyliczeń amerykańskich ekspertów, jeśli obecne kłopoty potrwają do końca stycznia, będą kosztowały koncern pół miliarda dolarów. — Jest nam przykro, że dreamliner ma kłopoty — Henryka Bochniarz, wiceprezes Boeing International na Europę Środkową i Wschodnią.

Nieoficjalnie wiadomo, że 31 stycznia Boeing w porozumieniu z amerykańską FAA ma przedstawić opis problemu z B787 oraz sposób jego rozwiązania. Minister transportu USA Ray LaHood powiedział, że dreamliner wróci do latania tak szybko, jak to tylko będzie możliwe. —Ale nie będziemy nikogo poganiać - dodał.

— Otworzyliśmy specjalne konto, na które na razie wszystkie działy LOT-u przesyłają zobowiązania wynikające z postoju samolotu — mówi „Rzeczpospolitej" Marek Kłuciński, rzecznik prasowy LOT-u. Zastrzegł, że ostateczna kwota będzie znana , kiedy dreamlinery wrócą do normalnej eksploatacji. — Wtedy będziemy mogli przedstawić Boeingowi rachunek - dodał.

Jak wyliczyli amerykańscy eksperci obecne uziemienie Boeinga będzie kosztowało koncern przynajmniej pół miliarda dolarów, czyli po 10 mln dolarów na każdy samolot już dostarczony liniom lotniczym. To wersja najbardziej optymistyczna dla producenta. Od 16 stycznia uziemionych zostało wszystkich 50 już dostarczonych liniom dreamlinerów, a Boeing wstrzymał dostawy kolejnych maszyn.

Koszty rosną

Na razie mnożą się koszty ponoszone przez polskiego przewoźnika . LOT, który według nieoficjalnych informacji kupił dreamlinery płacąc po około 120 mln dolarów za sztukę (o 87 mln dolarów mniej, niż wynosi cena katalogowa tych maszyn) teraz spłaca raty leasingowe (rocznie około  49 mln dolarów), płaci też za postój maszyn na lotniskach w Chicago i w Warszawie, dodatkowo nie sprzedaje równocześnie droższych biletów klasy biznes i na wprowadzoną dreamlinerach klasę ekonomiczną premium. Zmuszony był również do zapłacenia odszkodowania wszystkim pasażerom, którzy nie wrócili dreamlinerem z Chicago oraz nie polecieli do Pekinu. Te wszystkie kwoty znajdą się na rachunku przedstawionym ostatecznie Boeingowi.

Pieniądze na zaliczkę na dreamlinery pochodziły ze sprzedaży 60 procent udziałów, jakie LOT miał w LIM Marriott w 2006 roku. Pozostała kwota — 500 mln dolarów za pięć pierwszych maszyn została wpłacona dzięki gwarancjom kredytowym udzielonym przez amerykański Exim Bank.

A mogli wybrać airbusa

LOT zastanawiająć się w 2005 roku nad kupnem nowych maszyn, rozważał też airbusa 330. Zdecydowała jednak doskonała wcześniejsza współpraca z Boeingiem oraz złe doświadczenia z europejskim, głównie francuskim, przemysłem lotniczym — z eksploatowanymi samolotami ATR.

— Airbusowi bardzo zależało na wejściu na polski rynek — mówi „Rz" Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny „Skrzydlatej Polski", jeden z najlepszych ekspertów lotniczych na polskim rynku. Francuzi oferowali wówczas airbusa 330, która ma o 50 foteli więcej, niż dreamliner. — LOT uznał wówczas, że ta maszyna jest zbyt duża, a przy tym nie tak ekonomiczna, jak dreamliner — przypomina Sobczak.

Airbus prowadził wtedy intensywny lobbing. Wiosną 2005 roku, kiedy polski przewoźnik zamawiał B787, do ówczesnego premiera Marka Belki napisali list prezydent Francji Jacques Chirac, kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i premier Wielkiej Brytanii Tony Blair. Naciskali, żeby LOT nie wybierał boeinga, ale A330, bądź inną maszynę Airbusa. – Wybierzcie taki samolot, jaki będzie najlepszy dla LOT-u – miał wtedy powiedzieć Belka. Marek Grabarek, ówczesny prezes linii lotniczej wybrał dreamlinera, który wyglądał na maszynę, która zrobi w lotnictwie rewolucję.

Nikt nie rezygnuje

Kłopoty z dreamlinerem byłyby dla LOT-u do przełknięcia, bo w końcu chodzi jedynie o 2 maszyny, gdyby nie napięcie jakie panuje w spółce z powodu złych wyników finansowych,  zmuszająca wręcz do korzystania z pomocy rządu.

Przed znacznie większymi wyzwaniami stanęła japońska ANA, która kupiła 17 maszyn stawiając na B787 jako podstawę rozwoju. Z powodu uziemienia dreamlinera linia musiała odwołać 177 lotów, a z tego powodu ucierpiało 21 tysięcy pasażerów.

Amerykanie mają dzisiaj zamówienia na 800 dreamlinerów. I żadna linia nie zrezygnowała z zamówionych maszyn z powodu obecnych problemów.

Według wyliczeń amerykańskich ekspertów, jeśli obecne kłopoty potrwają do końca stycznia, będą kosztowały koncern pół miliarda dolarów. — Jest nam przykro, że dreamliner ma kłopoty — Henryka Bochniarz, wiceprezes Boeing International na Europę Środkową i Wschodnią.

Nieoficjalnie wiadomo, że 31 stycznia Boeing w porozumieniu z amerykańską FAA ma przedstawić opis problemu z B787 oraz sposób jego rozwiązania. Minister transportu USA Ray LaHood powiedział, że dreamliner wróci do latania tak szybko, jak to tylko będzie możliwe. —Ale nie będziemy nikogo poganiać - dodał.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10