We Włoszech wydaje się na ten cel miliard euro rocznie, co w czasie kryzysu zakrawa na rozrzutność.

Średnia zużycia energii elektrycznej na oświetlenie ulic na głowę mieszkańca wynosi w Unii Europejskiej 51 kilowatogodzin. We Włoszech dwa razy tyle. Dlatego, za radą samych mieszkańców, rząd Mario Montiego postanowił, że i na tym należałoby zaoszczędzić.

Plany te mają jednak przeciwników. Wiele osób, głównie kobiety, uważa, że słabo oświetlone czy wręcz ciemne ulice oznaczają zmniejszenie poczucia bezpieczeństwa. W wielu miastach z tego powodu może skończyć się nocne życie.

Z drugiej strony okazuje się, że władze kilkunastu ośrodków już wcześniej postanowiły oszczędzić na elektryczności. W Turynie przystąpiono do wymiany żarówek 150 watowych na 70-tki. W Reggio Emilia wygaszono co drugą latarnię. W Bari 60 procent latarni przygasa zaraz po północy.