Samolot dla szejka i jego wielbłąda

Najbogatsi ludzie na świecie coraz chętniej wydają pieniądze na duże samoloty pasażerskie. Zamawiają maszyny wyposażone niczym latające pałace

Aktualizacja: 10.04.2012 09:43 Publikacja: 10.04.2012 09:12

Samolot dla szejka i jego wielbłąda

Foto: Archiwum autora, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Bardzo wysokie ceny ropy naftowej, stabilne i silne waluty spowodowały, że bogaci ludzie w  krajach Bliskiego Wschodu stali się jeszcze bogatsi. Chętnie kupują więc dla siebie swoich świt duże samoloty wyprodukowane i wyposażone specjalnie dla nich.

W minionym tygodniu z lotniska Paine Field w Seattle, należącego do fabryki Boeing Corporation odleciał luksusowo wyposażony, największy boeing pasażerski B 747-800. W normalnej trzyklasowej konfiguracji miejsc zabiera on 460 pasażerów. Maszyna należy do klasy B747 VIP i najprawdopodobniej poleciała do emira Kataru.

Dla najbogatszego Saudyjczyka, księcia al Waleeda bin Talala bin Sauda, który jest największym pojedynczym udziałowcem Citigroup i saudyjskiego Kingdom Holding Company wydanie pół miliarda dolarów na specjalnie wyposażony  superjumbo - Airbusa A380 nie jest problemem. Książę, który zazwyczaj sam pilotuje swoje samoloty i miał już jumbo B747, teraz przerzucił się na airbusa, którego zamówił w 2007 roku.

W maszynie jest miejsce na dwa Rolls-Royce'y, na konie i wielbłądy, które kuzyn panującego w Arabii Saudyjskiej króla Abdullaha uwielbia, a dodatkowo jeszcze wygodna klatka dla jastrzębi, z którymi poluje na pustyni i naturalnie kaplica, w której podłoga jest ruchoma, tak aby modlący nie miał problemu ze zwróceniem się ku Mekce. A ponieważ książę jest nowoczesnym biznesmenem, w jego superjumbo są satelitarne łącza telekomunikacyjne, dzięki którym może on prowadzić interesy, kiedy jest w powietrzu.

Te dwa samoloty, to oczywiście przykłady wyjątkowego wyposażenia, bo i klienci są wyjątkowi. Ale osoby zajmujące się w Londynie handlem i leasingiem prywatnych samolotów zapewniają, że powoli mija moda na samoloty małe — business boeing jety , falcony, gulfstreamy czy embraery. Teraz bogaty człowiek musi mieć dużą maszynę.

Według danych General Aviation Manufacturers Association, w latach 2007 - 2011 roczna sprzedaż takich dużych maszyn zwiększa się o 23 proc. (z wyjątkiem 2009 roku, kiedy był niewielki spadek) i w 2011 wyniosła 200  sztuk. W wypadku samolotów małych, spadek w tym samym czasie wyniósł 58 proc. i w ubiegłym roku było to 106 maszyn, dla  średnich spadek równa się 43 proc. i w okresie 2007 - 2011 sprzedano 375 sztuk.

— Osoby, z którymi współpracujemy nie ucierpiały z powodu kryzysu, w każdym razie nie odczuły go w taki sposób, żeby wycofać się z zamówień - powiedział „Aviation Week" Habib Fakih, prezes Airbus Corporate Jets.

Nie tylko najbogatszych szejków stać na takie zakupy. Rynek na duże samoloty pasażerskie dla prywatnych klientów pojawia się w Rosji i Chinach oraz Indiach i Nigerii. - Latając własnymi maszynami często na lotniska, do których dostęp jest bardzo trudny, biznesmeni  oszczędzają czas, a często także pieniądze. Przelot z Mongolii do Nigerii przy korzystaniu z normalnych połączeń linii lotniczych może zająć nawet dwa dni. Własna duża maszyna pokona tę trasę bez zbędnych przesiadek w ciągu kilkunastu godzin — mówi Steve Versano, który w londyńskim Hyde Park Corner otworzył biuro pośrednictwa sprzedaży  samolotów. Ta część  Londynu jest bardzo popularna wśród majętnych Rosjan, Arabów i innych bardzo bogatych cudzoziemców.

Sami producenci też nie czekają i agresywnie reklamują swoje produkty. Airbus właśnie przygotował wnętrza dla prywatnych jetów dla klientów z Azji. Na razie oferta dotyczy średnio zasięgowego A320, który ma czerwone ściany (to w Azji kolor szczęścia), a pośrodku największego pomieszczenia - okrągły stół.

Cena 500 mln dol. za airbusa księcia Al Waleeda jest najwyższą jaką kiedykolwiek zapłacono za samolot pasażerski. Ale i mniejsze maszyny nie są tanie. Na swoich stronach Bombardier zachęca do kupna Global 5000 za 31 mln dol, a Gulfstream chce za G650, który znajdzie się na rynku w przyszłym roku, 65 mln.

Airbusy są droższe - cena najmniejszego A318 to 68  mln dol., a A350 - rywala Dreamlinera- 245 mln dol.

Jeśli ktoś chciałby mieć taką maszynę, jak saudyjski książę, to proszę bardzo - „stan surowy" A380 kosztuje 389,9 mln dol. Do tego dochodzą koszty wykończenia „pod klucz". Niektórzy klienci życzą sobie, aby wnętrze maszyny przypominało Kaplicę Sykstyńską, albo, żeby stało tam pianino lub była zainstalowana sauna.

Wiceprezes Lufthansa Technik, firmy która serwisuje maszyny, ale również ipomaga w ich wyposażeniu, Walter Heerdt, deklaruje, że nie ma żadnych ograniczeń w spełnianiu zachcianek bogatych właścicieli. — No dobre, nie zainstalujemy na pokładzie kominka, ani basenu do pływania. Nie wszystko nadaje się do latania. Ale limit możliwości nie został jeszcze wyczerpany - uważa Heerdt.

Wyposażenie latających pałaców to ogromny biznes. Taki sam, jak wyposażenie luksusowych jachtów.

Bardzo wysokie ceny ropy naftowej, stabilne i silne waluty spowodowały, że bogaci ludzie w  krajach Bliskiego Wschodu stali się jeszcze bogatsi. Chętnie kupują więc dla siebie swoich świt duże samoloty wyprodukowane i wyposażone specjalnie dla nich.

W minionym tygodniu z lotniska Paine Field w Seattle, należącego do fabryki Boeing Corporation odleciał luksusowo wyposażony, największy boeing pasażerski B 747-800. W normalnej trzyklasowej konfiguracji miejsc zabiera on 460 pasażerów. Maszyna należy do klasy B747 VIP i najprawdopodobniej poleciała do emira Kataru.

Pozostało 89% artykułu
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive