Bardzo wysokie ceny ropy naftowej, stabilne i silne waluty spowodowały, że bogaci ludzie w krajach Bliskiego Wschodu stali się jeszcze bogatsi. Chętnie kupują więc dla siebie swoich świt duże samoloty wyprodukowane i wyposażone specjalnie dla nich.
W minionym tygodniu z lotniska Paine Field w Seattle, należącego do fabryki Boeing Corporation odleciał luksusowo wyposażony, największy boeing pasażerski B 747-800. W normalnej trzyklasowej konfiguracji miejsc zabiera on 460 pasażerów. Maszyna należy do klasy B747 VIP i najprawdopodobniej poleciała do emira Kataru.
Dla najbogatszego Saudyjczyka, księcia al Waleeda bin Talala bin Sauda, który jest największym pojedynczym udziałowcem Citigroup i saudyjskiego Kingdom Holding Company wydanie pół miliarda dolarów na specjalnie wyposażony superjumbo - Airbusa A380 nie jest problemem. Książę, który zazwyczaj sam pilotuje swoje samoloty i miał już jumbo B747, teraz przerzucił się na airbusa, którego zamówił w 2007 roku.
W maszynie jest miejsce na dwa Rolls-Royce'y, na konie i wielbłądy, które kuzyn panującego w Arabii Saudyjskiej króla Abdullaha uwielbia, a dodatkowo jeszcze wygodna klatka dla jastrzębi, z którymi poluje na pustyni i naturalnie kaplica, w której podłoga jest ruchoma, tak aby modlący nie miał problemu ze zwróceniem się ku Mekce. A ponieważ książę jest nowoczesnym biznesmenem, w jego superjumbo są satelitarne łącza telekomunikacyjne, dzięki którym może on prowadzić interesy, kiedy jest w powietrzu.
Te dwa samoloty, to oczywiście przykłady wyjątkowego wyposażenia, bo i klienci są wyjątkowi. Ale osoby zajmujące się w Londynie handlem i leasingiem prywatnych samolotów zapewniają, że powoli mija moda na samoloty małe — business boeing jety , falcony, gulfstreamy czy embraery. Teraz bogaty człowiek musi mieć dużą maszynę.