Zgodnie z planem goście nocujący w niedrogich hotelach musieliby zapłacić dodatkowo za każdą noc spędzoną w stolicy Wielkiej Brytanii 3,4 funta, co doliczone byłoby do średniej ceny zakwaterowania wynoszącej w tej kategorii 68 funtów. W przypadku luksusowych obiektów, takich jak pięciogwiazdkowy Lanesborough, do noclegu w najtańszym pokoju, obecnie kosztującym 640 funtów, doliczane byłyby już 32 funty.
Z raportu Rady Wielkiego Londynu (Greater London Assembly – GLA) wynika, że turyści są dla miasta sporym obciążeniem finansowym. Władze Londynu muszą wysyłać na ulice więcej autobusów, śmieciarek, policjantów i ratowników medycznych.
– Podatek, taki jak choćby obowiązuje w Berlinie, czyli w wysokości 5 procent za noc w pokoju, mógłby wygenerować 240 milionów funtów rocznie – napisała GLA w raporcie. Pieniądze miałyby zostać przeznaczone na darmowe atrakcje kulturalne, lepszą promocję turystyczną lub edukację branży. Potencjalnie wpływy z tej opłaty mogłyby obniżyć też inne podatki.
Ufi Ibrahim, prezes Brytyjskiego Stowarzyszenia Branży Hotelarskiej (British Hospitality Association) określił jednak pomysł mianem "totalnej głupoty". Jego zdaniem podatek noclegowy, choć niewielki, zniechęci gości do pozostawania na nocleg i zmniejszy ilość wydawanych pieniędzy, co przełoży się negatywnie na sklepy, restauracje i hotele. Obniży to też konkurencyjność brytyjskich przedsiębiorstw. Szef BHA podkreśla, że VAT na usługi turystyczne w Wielkiej Brytanii jest i tak średnio dwukrotnie wyższy niż w innych krajach Europy.
Sadiq Khan, burmistrz Londynu, tłumaczy w rozmowie z „The Independent", że podatek ma zapewnić miastu wpływy z turystyki. – Duże miasta mają opłaty dla turystów w wysokości 1 lub 2 procent – podkreśla Khan. Dodaje, że władze miasta nie chcą zaszkodzić branży hotelarskiej, która boryka się z różnymi problemami, choćby z rosnącą pozycją przedsiębiorstw z Airbnb.