Do tej pory za użycie śmigłowca na terenach narciarskich TOPR płaciło z własnych środków. Na te cele nie można bowiem użyć pieniędzy budżetowych jak w przypadku ratownictwa górskiego. W przypadku wypadków turystycznych na górskich szlakach za lot śmigłowca płaci Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Ustawa o ratownictwie na zorganizowanych terenach narciarskich nakłada na właściciela wyciągów obowiązek zapewnienia ratownictwa medycznego. Gestorzy wyciągów najczęściej komercyjnie zlecają taką usługę ratownikom TOPR lub GOPR. Taka umowa nie obejmuje jednak transportu poszkodowanego śmigłowcem.
Jak tłumaczy naczelnik TOPR Jan Krzysztof, koszt użycia śmigłowca w akcji ratowniczej to 12 tysięcy złotych za godzinę lotu, a przeciętna akcja trwa ok. 20 do 30 minut.
- Na szczęście lotów na stoki narciarskie nie jest szczególnie wiele, ale czasem to konieczność w przypadku zagrożenia życia poszkodowanego narciarza, kiedy liczy się każda sekunda – wyjaśnia naczelnik Krzysztof. Chce on rozmawiać z właścicielami innych stacji narciarskich na temat opłacania ratowniczych lotów śmigłowca do poszkodowanych na stokach narciarskich.
- Być może ulegną zmianie przepisy prawne obligujące gestorów stacji narciarskich do zabezpieczenia transportu poszkodowanego śmigłowcem w przypadku zagrożenia życia. To istotna dla nas sprawa, aby nie mieć wątpliwości, czy możemy użyć śmigłowca, czy będziemy mieli na to pieniądze – zaznacza szef TOPR.