Tak mówi najnowszy wyrok Sądu Najwyższego, ważny dla wyjazdów turystycznych.
Andrzej K. po siedmiodniowym pobycie turystycznym z rodziną przyjechał na lotnisko w Anatalyi ok. godz. 16.30, skąd miał wrócić do Katowic. Tymczasem okazało się, że samolot odleciał we wczesnych godzinach rannych. W tej sytuacji zmuszony był wykupić powrót, co go kosztowało ekstra 2,5 tys. euro. Równowartości zażądał od biura turystycznego, zresztą renomowanego.
Sąd rejonowy oddalił jego żądanie. W jego ocenie do szkody doszło bowiem z winy (zaniechania) turysty, a zgodnie z art. 11a ustawy o usługach turystycznych zwalnia to organizatora turystyki z odpowiedzialności. W umowie (o świadczenie usługi turystycznej) wyraźnie zaznaczono, że godziny przelotu mogą ulec zmianie i konieczne jest ich potwierdzenie na 24 godziny przed wylotem pod wskazanymi dwoma numerami telefonu. Była też prośba o potwierdzenie godzin przelotu na stronie internetowej lub w biurze podróży. Takie obowiązki podróżnego zamieszczone były nadto w warunkach imprez turystycznych tego biura. Andrzej K. nie wykazał zaś, aby sprawdził godzinę przelotu. Sąd Okręgowy w Częstochowie podzielił te ustalenia i ocenę prawną.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego (ze względu na stosunkowo niską wartość sporu w trybie skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku), a ten uznał werdykt za niezgodny z prawem.
– Bezspornie powód nie spóźnił się na odlot według pierwotnego rozkładu. W tej sytuacji nie można zaaprobować stanowiska, że wyłączną przyczyną nienależytego wykonania usługi było zaniechanie z jego strony. Nie tylko on powinien się upewnić o godzinie odlotu, taki obowiązek (i to kategoryczny) miało też biuro turystyczne – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Antoni Górski. Obie strony umowy mają obowiązek współdziałania przy jej wykonywaniu, na dodatek od biura wymaga się staranności profesjonalisty.