Poniedziałkowy strajk ma być strajkiem ostrzegawczym. Piloci planują kolejne akcje. Domagają się podwyższenia zarobków, bo mimo że firma ma zyski, ich wynagrodzenie się nie zmienia. Są rozgoryczeni, bo właściciele korzystają z doskonałych wyników finansowych firmy, a oni nie.
Szef organizacji związkowej we Francji Didier Bourguignon ma świadomość, że próba poprawienia warunków pracy będzie trudna - dotychczas podczas podobnych protestów easyJet przerzucało do Francji pilotów z innych krajów. Taka akcja miała już miejsce w szczycie sezonu — w połowie sierpnia 2012 roku i w jej efekcie zakłócenia w rozkładzie lotów były minimalne.
Zarząd przewoźnika przyznał w niedzielę, że mała grupka pilotów poinformowała o planowanym na poniedziałek proteście, ale easyJet nie przewiduje w związku z tym odwołania jakichkolwiek rejsów. Jednakże w sytuacji, kiedy z Paryża linia lata na 16 kierunkach, mogą wystąpić niewielkie opóźnienia.
W ostatni wtorek easyJet poinformował o 51-procentowym wzroście zysku przed opodatkowaniem (478 mln funtów) i decyzji o wypłaceniu 175 mln funtów dywidendy dla akcjonariuszy za rok finansowy zakończony 30 września. Doskonałe były również wyniki przewozowe, ponieważ przekroczyły 60 mln pasażerów. Dobre wyniki finansowe osiągane w całym ubiegłym roku spowodowały, że ceny akcji wzrosły dwukrotnie.
EasyJet na trasach z Wielkiej Brytanii ostro konkuruje z Ryanairem, ale zyskuje sobie pasażerów dzięki znacznie przyjaźniejszemu wizerunkowi. Jako pierwszy przewoźnik niskokosztowy wprowadziła numerowane miejsca w samolotach (po niej to rozwiązanie skopiował Norwegian). To spowodowało wzrost liczby pasażerów biznesowych, którzy są skłonni zapłacić więcej za przelot w lepszych warunkach niż oferuje to Ryanair. Zanotowano również wzrost wieku pasażerów, średnia wynosi obecnie 42 lata w porównaniu z 39 lat rok temu.