Elfy ratują Islandię

Po nieudanej wyprawie w świat wielkich finansów Islandia podnosi się z kolan między innymi dzięki elfom i lodowcom

Publikacja: 22.08.2013 08:58

Elfy ratują Islandię

Foto: Bloomberg

Bankructwo czołowych tamtejszych banków w 2008 r. i załamanie gospodarki wymusiło powrót do korzeni wzrostu ekonomicznego - w rekordowych ilościach ruszyły w morze statki rybackie, a turystów zaczęto wabić nie tylko  lodowcami i wulkanami, ale także lokalną tradycją, w tym elfami i innymi duszkami. Wszystko po to, aby uzyskać jak największe wpływy w obcej walucie.

Polityka ta przynosi efekty, m.in. dzięki 90-procentowemu osłabieniu się islandzkiej korony od 2007 roku. W latach 2010-2012 przyjazdy zagranicznych gości zwiększyły się o 38 proc. do 673 tys. rocznie. To ponad dwa razy więcej niż liczy sobie miejscowa populacja. Ten boom sprzyja rozwojowi branży turystycznej. Od 2008 roku liczba firm z nią związanych zwiększyła się o 41 proc., wynika z danych urzędu statystycznego.

- Rośnie popyt na wyjazdy zapewniające oderwanie się od codzienności, dające szansę na samotne obcowanie z przyrodą na rozległych przestrzeniach - twierdzi Birgir Omar Haraldson, szef firmy lotniczej Nordurflug. Swoimi śmigłowcami zabiera ona turystów na pikniki na lodowcach i do innych trudno dostępnych miejsc.

Ragnhildur Jonsdottir, mieszkająca w małym miasteczku na południe od Reykjaviku zarabia na reputacji Islandii jako domu „ukrytych istot". W ubiegłym roku jej Park Elfów odwiedziło ponad tysiąc gości. W Islandii są szkoły elfów, a także sklepy handlujące akcesoriami  związanymi z tymi istotami podobno zamieszkującymi w skałach.

Rząd chce odnieść z tego turystycznego boomu jak największe korzyści, ale też stara się  aby przyroda nie doznała uszczerbku, podkreśla Ragnheidur Elin  Arnadottir, minister turystyki. Jej zdaniem konieczne jest też  zrównoważone podejście, aby nie śrubować cen, gdyż można wypaść z rynku.

W turystyce potrzebne są inwestycje, ale kontrola kapitału w znacznym stopniu hamuje napływ pieniędzy z zagranicy. Poprzedni rząd  storpedował plan chińskiego miliardera Huanga Nubo, który chciał zbudować w Islandii ośrodek turystyczny. Teraz licząc  na przychylność nowej ekipy rozważa on ponowienie oferty.

Bankructwo czołowych tamtejszych banków w 2008 r. i załamanie gospodarki wymusiło powrót do korzeni wzrostu ekonomicznego - w rekordowych ilościach ruszyły w morze statki rybackie, a turystów zaczęto wabić nie tylko  lodowcami i wulkanami, ale także lokalną tradycją, w tym elfami i innymi duszkami. Wszystko po to, aby uzyskać jak największe wpływy w obcej walucie.

Polityka ta przynosi efekty, m.in. dzięki 90-procentowemu osłabieniu się islandzkiej korony od 2007 roku. W latach 2010-2012 przyjazdy zagranicznych gości zwiększyły się o 38 proc. do 673 tys. rocznie. To ponad dwa razy więcej niż liczy sobie miejscowa populacja. Ten boom sprzyja rozwojowi branży turystycznej. Od 2008 roku liczba firm z nią związanych zwiększyła się o 41 proc., wynika z danych urzędu statystycznego.

Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek