Luty był zarazem drugim z rzędu miesiącem ze spadkiem frekwencji: w styczniu z pociągów skorzystało nieco ponad 24,9 mln osób, co było wynikiem gorszym od ubiegłorocznego o prawie 3,1 procent.
Podróżnych ubywa, bo atrakcyjność pociągów słabnie wskutek rosnących opóźnień i zwiększającej się liczby objazdów. Także przez zamknięcia całych odcinków torów, na których wprowadzana jest komunikacja autobusowa.
Przyczyną jest rozkręcająca się fala inwestycji na liniach kolejowych. To sprawia, że po okresie, gdy w podróżowaniu koleją odczuwało się skrócenie czasu jazdy i poprawę komfortu, warunki się pogarszają.
Tylko w IV kwartale ubiegłego roku odwołano 3 tysiące pociągów, podczas gdy w I kwartale 1,9 tysiąca. Liczba składów opóźnionych o ponad 2 godziny podskoczyła prawie dwukrotnie. Opóźnionych od 5 minut do godziny było więcej o przeszło dwie trzecie, przy czym na 13 przewoźników pasażerskich aż 11 pogorszyło poziom punktualności. Przykładowo punktualność PKP InterCity stopniała do 69 procent. – Wszystko wskazuje, że będzie jeszcze gorzej – mówił „Rzeczpospolitej" Jakub Majewski, ekspert rynku i prezes Fundacji ProKolej.
Jeszcze gorzej wygląda punktualność pociągów towarowych. W końcówce zeszłego roku średni czas opóźnień zwiększył się do 643 minut. Jak podał UTK, największy odsetek – aż dwie trzecie – stanowiły pociągi opóźnione powyżej 2 godzin. W czwartym kwartale ich liczba w porównaniu z pierwszym zwiększyła się o prawie połowę. Liczba składów odwołanych podskoczyła dwukrotnie, do 10,3 tysiąca.