Władze hiszpańskiego kurortu Zahara de los Atunes nieopodal Kadyksu zdecydowały o zdezynfekowaniu plaży, wpuszczając na teren o długości ponad dwóch kilometrów traktory, które spryskały piasek wybielaczem. Choć działania te miały chronić wypoczywające tam w przyszłości osoby przed zakażeniem koronawirusem, przyniosły przy okazji straty. Ekolodzy podkreślają, że lokalnemu ekosystemowi wyrządzono „brutalne szkody”.
CZYTAJ TEŻ: Hiszpania – nawet na plaży trzeba będzie zachować odległość
María Dolores Iglesias, która kieruje grupą wolontariuszy środowiskowych w rejonie Kadyksu, powiedziała, że odwiedziła plażę w Zahara de los Atunes i na własne oczy widziała, jak to wygląda. – Wybielacz zabił wszystko, nie widać nawet owadów – powiedziała. Jak podkreśliła, plaża i wydmy są chronionymi miejscami lęgowymi ptaków, a traktory zniszczyły co najmniej jedno gniazdo z jajami.
– Zdewastowali wydmy i złamali wszystkie zasady. Wybielacz jest bardzo silnym środkiem dezynfekcyjnym, więc logiczne jest, że używa się go na ulicach, asfalcie. Plaża ma własny system samooczyszczania, przez co nie było to konieczne – zaznaczyła. Zdaniem aktywistki plaży nie potraktowano jako żywego ekosystemu, a jedynie teren, na którym znajduje się dużo piasku.
Władze kurortu ostatecznie przyznały, że było to złe i nieprzemyślane. – To był błąd, ale popełniony z najlepszymi intencjami – powiedział lokalny urzędnik Agustin Conejo. Jak dodał, celem była ochrona dzieci, które przybyłyby nad morze po sześciu tygodniach kwarantanny.