Wstępne analizy przeprowadzone przez Grecką Konfederację Turystyczną (SETE) pokazują, że w samolotach do Grecji zaplanowano na przyszły sezon letni o 4 procent więcej miejsc niż w minionym. – Już to pokazuje, że Grecja nie traci na popularności – mówi Yiannis Retsos, prezes SETE, cytowany przez portal Greek Travel Pages.
SETE dobrze ocenia też kończący się 2017 rok. – Generalnie mówiąc, to był udany rok ze wzrostem liczby noclegów, przyjazdów i przychodów – podsumowuje Retsos. Wstępne szacunki mówią, że te ostatnie sięgną 14,5 miliarda euro.
Prezes SETE wskazuje jednak na przeszkody, które ograniczają rozwój tego segmentu gospodarki. Jednym z nich jest brak zasad zagospodarowania przestrzennego, co wstrzymuje budowę obiektów z turystycznym przeznaczeniem i zraża zagranicznych inwestorów. – Próbujemy zaplanować rozwój turystyki na następne 10 lat. Przyszłe inwestycje, które determinują przyszłość greckiej turystyki, jak również wysiłki (krajowych) przedsiębiorców (wkładane) w rozwój, muszą być oparte o jasną strategię zagospodarowania przestrzennego – uważa Retsos i dodaje, że ostatnio słyszał, że ustalenie przepisów w tym zakresie ma być opóźnione o kolejne 2 lata.
Retsos martwi się też wpływem opodatkowania działalności przedsiębiorstw turystycznych na konkurencyjność kraju, co w powiązaniu z nową opłatą noclegową, która wchodzi w życie od 2018 roku, zaszkodzi zwłaszcza małym i średnim przedsiębiorstwom. – Mamy zbyt mocno opodatkowany produkt turystyczny i VAT o 7-8 procent wyższy niż nasi konkurenci – zwraca uwagę prezes. Jego zdaniem państwo straci na podwyżkach, bo część firm przestanie płacić podatki.
Retsos jest też sceptycznie nastawiony do planów rządu odnośnie regulacji wynajmu krótkoterminowego mieszkań i domów wakacyjnych, szczególnie sposobu zbierania danych o właścicielach i ich kontroli. Z drugiej strony – jak sam zauważa – regulacje w tym zakresie są słabe i nie istnieją mechanizmy monitorowania platform rezerwacyjnych. Nie ma też mocnego systemu kontroli tego rodzaju działalności.