39 milionów gości z zagranicy to zdaniem Enrique de la Madrida, ministra turystyki Meksyku, nowy rekord. – Jesteśmy na dobrej drodze, by stać się siódmym najczęściej odwiedzanym krajem na świecie – mówi minister, cytowany przez portal branżowy FVW. Od 2012 roku liczba odwiedzających wzrosła o 60 procent. Przychody z turystyki sięgnęły w zeszłym roku 21 miliardów dolarów. Sektor jest też jednym z ważniejszych źródeł pozyskiwania walut zagranicznych. Jego udział w PKB wynosi 9 procent, a branża turystyczna daje zatrudnienie 9 milionom ludzi.
W zeszłym roku amerykański Departament Stanu wydał jednak ostrzeżenie przed podróżami do Meksyku z powodu rosnącej przemocy. Jak ogłosił, obywatele USA powinni zachować szczególną ostrożność w całym kraju i zrezygnować z podróży do pięciu najbardziej niebezpiecznych stanów. W 2017 roku w Meksyku doszło bowiem do 26 tysięcy morderstw. Był to więc najkrwawszy okres w najnowszej historii tego państwa. I choć turyści rzadko padają ofiarami walki gangów narkotykowych, to fala przemocy dotarła już do znanych kurortów wypoczynkowych w Cancun i Los Cabos.
W odpowiedzi na rosnącą liczbę aktów przemocy minister de la Madrid wystąpił o legalizację marihuany. Jego zdaniem konsumpcja tego narkotyku i jego uprawianie nie powinny być karane przynajmniej w miastach turystycznych Cancun i Los Cabos. – Myślę, że legalizacja produkcji i sprzedaży marihuany mogłaby doprowadzić do zwiększenia bezpieczeństwa w kurortach – mówi de la Madrid. Jak dodaje, wielką stratą dla kraju byłoby, gdyby powodu handlu narkotykami ucierpiały miejsca popularne wśród turystów.
Eksperci nie są zgodni co do zasadności tego pomysłu. Co prawda legalizacja może spowodować, że sprzedaż przestanie być tak opłacalna finansowo jak obecnie. Przeciwnicy argumentują jednak, że organizacje przestępcze w Meksyku nie zajmują się tylko handlem narkotykami, dlatego zgoda na obrót nimi nie poprawiłaby bezpieczeństwa w znaczący sposób.