Hiszpańska organizacja zrzeszająca touroperatorów przewiduje, że w przyszłym roku do regionów turystycznych tradycyjnie kojarzonych z wypoczynkiem na plaży, przyjedzie między 15 a 20 procent mniej osób w porównaniu z bieżącym rokiem. Konkretnie chodzi o takie miejsca jak Costa del Sol, Wyspy Kanaryjskie i Baleary – informuje portal Hosteltur.
Prezes federacji Rafael Gallego tłumaczy, że touroperatorzy zagraniczni są zainteresowani innymi kierunkami, a one same, za przykład podał Turcję i Egipt, zabiegają o zwiększenie liczby połączeń lotniczych i rejsów wycieczkowych.
Spadek liczby gości w Hiszpanii nie jest związany tylko z powrotem zainteresowania krajami, które jeszcze rok, czy dwa lata temu uznawane były za niebezpieczne. Przyczyna leży także w rozwoju połączeń przez tanie linie lotnicze, szczególnie z Wielkiej Brytanii. Przez ich ofertę klienci zaczęli przyjeżdżać, na przykład na Baleary, na krócej niż w latach poprzednich. To powoduje, że aby utrzymać dotychczasową liczbę noclegów, trzeba pozyskać więcej gości.
Do niektórych regionów Hiszpanii, na przykład na Baleary, turystów przyjeżdża mniej także z uwagi na ceny. Kierunek ten stał się stosunkowo drogi, bo „karze” branżę. Przypomnijmy, przyjeżdżający muszą płacić tam dodatkowy podatek noclegowy, którego wysokość uzależniona jest od standardu hotelu. Prezes twierdzi, że organizacja nie sprzeciwia się takim opłatom, ale sposobowi, w jaki zostają wprowadzane, bo odwiedzający już płacą podatki, kiedy korzystają z usług na miejscu.
Gallego uważa też, że należy wprowadzić rozsądne regulacje dotyczące wynajmu mieszkań i apartamentów, a nie zakazywać ich oferowania, bo to klienci decydują, w jakich obiektach chcą mieszkać.