O planach rządu Tajlandii dotyczących wprowadzenia podatku turystycznego przez ostatnich kilka lat było głośno. Rząd ogłaszał, że go wprowadzi, ale co kilka miesięcy przesuwał termin wdrożenia - początkowo z powodu pandemii, później tłumacząc to kwestiami organizacyjnymi. Przeciwko opłacie protestowała branża turystyczna.
Z pozyskanych w ten sposób pieniędzy rząd chciał realizować projekty wspierające zrównoważony rozwój turystyki. Część funduszy miała iść na modernizację infrastruktury i kierunków, ale też na opiekę medyczną dla odwiedzających. Nowy rząd chce się skupić na tym ostatnim punkcie.
Czytaj więcej
Nie w czerwcu, jak ostatnio zapowiadano, ale we wrześniu wejdzie w życie opłata, jaką mają uiszczać turyści w Tajlandii.
Nowy rząd Tajlandii, który władzę sprawuje od późnego lata tego roku, postanowił zrezygnować z wprowadzania opłaty turystycznej, która miała wynosić 300 bahtów (około 7 euro) - donosi szwajcarski portal branży turystycznej Travel News. Zamiast podatku, władze będą szukać innych sposobów zapewnienia pieniędzy na bezpieczeństwo zdrowotne zagranicznych gości.
Podatek na polisę ubezpieczającą zdrowie
Powodem decyzji są obawy o sytuację w kraju. Jednym z pomysłów, które obecnie analizuje Ministerstwo Turystyki i Sportu, jest ubezpieczenie dla turystów z sumą odpowiedzialności do 500 tysięcy bahtów (około 12 tysięcy euro) w wypadku obrażeń i do miliona bahtów (około 25 tysięcy euro) w razie śmierci. Taka propozycja padła na niedawnym posiedzeniu rządu, w czasie którego premier Srettha Thavisin podkreślał, że rząd musi zadbać o odwiedzających kraj.