Siedem euro zostanie w kieszeniach turystów odwiedzających Tajlandię

Tyle miał wynieść nowy podatek turystyczny, jaki planował wprowadzić rząd, ale ostatecznie się z tego wycofał. Przeciw opłacie protestowała branża turystyczna.

Publikacja: 23.12.2023 00:42

Rząd uzasadniał opłatę troską o koszty leczenia turystów

Rząd uzasadniał opłatę troską o koszty leczenia turystów

Foto: Bloomberg

O planach rządu Tajlandii dotyczących wprowadzenia podatku turystycznego przez ostatnich kilka lat było głośno. Rząd ogłaszał, że go wprowadzi, ale co kilka miesięcy przesuwał termin wdrożenia - początkowo z powodu pandemii, później tłumacząc to kwestiami organizacyjnymi. Przeciwko opłacie protestowała branża turystyczna.

Z pozyskanych w ten sposób pieniędzy rząd chciał realizować projekty wspierające zrównoważony rozwój turystyki. Część funduszy miała iść na modernizację infrastruktury i kierunków, ale też na opiekę medyczną dla odwiedzających. Nowy rząd chce się skupić na tym ostatnim punkcie.

Czytaj więcej

Tajlandia chce od turystów opłaty. Ogłosiła, kiedy zacznie ją pobierać

Nowy rząd Tajlandii, który władzę sprawuje od późnego lata tego roku, postanowił zrezygnować z wprowadzania opłaty turystycznej, która miała wynosić 300 bahtów (około 7 euro) - donosi szwajcarski portal branży turystycznej Travel News. Zamiast podatku, władze będą szukać innych sposobów zapewnienia pieniędzy na bezpieczeństwo zdrowotne zagranicznych gości.

Podatek na polisę ubezpieczającą zdrowie

Powodem decyzji są obawy o sytuację w kraju. Jednym z pomysłów, które obecnie analizuje Ministerstwo Turystyki i Sportu, jest ubezpieczenie dla turystów z sumą odpowiedzialności do 500 tysięcy bahtów (około 12 tysięcy euro) w wypadku obrażeń i do miliona bahtów (około 25 tysięcy euro) w razie śmierci. Taka propozycja padła na niedawnym posiedzeniu rządu, w czasie którego premier Srettha Thavisin podkreślał, że rząd musi zadbać o odwiedzających kraj.

Czytaj więcej

560 procent turystów z Polski więcej? To możliwe, w Tajlandii

Minister turystyki i sportu Sudawan Wangsuphakijkosol, wyjaśniła, że poprzednio proponowana opłata turystyczna w wysokości 300 bahtów została zamrożona, żeby uspokoić nastroje.

Zgodnie z założeniem, uiszczać ją miały osoby, które przyjeżdżały do Tajlandii na dłużej niż 24 godziny. Plany zakładały, że podatek byłby doliczany do ceny biletu lotniczego, choć sam podatek miał obowiązywać również osoby przybywające drogą lądową lub morską. W tych dwóch ostatnich sytuacjach była jednak mowa o 150 bahtach (około 4 euro).

O planach rządu Tajlandii dotyczących wprowadzenia podatku turystycznego przez ostatnich kilka lat było głośno. Rząd ogłaszał, że go wprowadzi, ale co kilka miesięcy przesuwał termin wdrożenia - początkowo z powodu pandemii, później tłumacząc to kwestiami organizacyjnymi. Przeciwko opłacie protestowała branża turystyczna.

Z pozyskanych w ten sposób pieniędzy rząd chciał realizować projekty wspierające zrównoważony rozwój turystyki. Część funduszy miała iść na modernizację infrastruktury i kierunków, ale też na opiekę medyczną dla odwiedzających. Nowy rząd chce się skupić na tym ostatnim punkcie.

Zanim Wyjedziesz
Najlepsze dla turystów stolice Europy. Warszawa wyprzedziła Paryż i Londyn
Zanim Wyjedziesz
Kolejne polskie miasta w przewodniku Michelina. „Imponująca oferta kulinarna”
Zanim Wyjedziesz
Winnice mają klaster. „Nie musimy jeździć do Toskanii. Bądźmy enoturystami w Polsce”
Zanim Wyjedziesz
Turyści wrócą do katedry Notre Dame. Jest termin ponownego otwarcia po pożarze
Zanim Wyjedziesz
Nitras: Bon turystyczny? Nie ma powodu, by do niego wracać, turystyka się odbiła