Choć pomysł tworzenia spersonalizowanych katalogów jest dość kosztowny, to opłacalny. Odsetek ludzi, którzy zdecydowali się wybrać coś z propozycji wakacji zebranych w broszurze przygotowanej tylko dla nich, jest bardzo wysoki – wyjaśnia, cytowany przez portal Gloobi, Peter-Mario Kubsch, prezes specjalizującego się w turystyce objazdowej touroperatora Studiosus. I choć nie zdradza konkretnych liczb, można się domyślać, że faza testowa zakończyła się sukcesem: touroperator dał zielone światło wszystkim swoim agentom, którzy chcą tworzyć takie publikacje.
Jak opisuje Kubsch, samo przygotowanie indywidualnego katalogu jest dość proste. Klient (statystycznie rzecz ujmując, częściej kobieta), który przychodzi do biura z dwoma, trzema pomysłami na wyjazd, wybiera wspólnie z agentem interesujące go regiony świata i typ oferty. Następnie agent wprowadza dane do specjalnego systemu, który sam wyszukuje dostępne oferty spełniające podane przez turystę kryteria. Z tak przygotowanego materiału drukowany jest katalog, który w ciągu trzech-czterech dni roboczych ląduje w skrzynce pocztowej klienta.
Pod względem jakości broszury stworzone na żądanie nie różnią się niczym od tych tradycyjnych. Znajdują się w nich zdjęcia, dokładne opisy wycieczek, aktualne ceny i ogólne warunki podróżowania. Jeśli agent zamieści swoje zdjęcie w systemie, będzie ono umieszczone w katalogu wraz z powitaniem. Wydanie może liczyć nawet 300 stron, jeśli klient bierze pod uwagę wiele ofert.
W fazie testowej agenci zamówili prawie tysiąc broszur. Touroperator pracuje nad rozwojem systemu, który w przyszłości ma pozwalać wybierać pojedyncze kraje lub konkretne linie produktowe.