Ciągle nie wiadomo, jak potoczy się sprzedaż wycieczek w biurach podróży. Wprawdzie koniunktura „wykazała pewne oznaki poprawy”, ale poprawa „może być krótkotrwała” – pisze na początku cotygodniowego materiału prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldaty Andrzej Betlej.
Znaczną część tekstu autor poświęca na przypomnienie jakie czynniki są kluczowe dla popytu w turystyce: realne dochody gospodarstw domowych, nastroje konsumentów, obawa przed wystąpieniem niebezpiecznych wydarzeń, zwłaszcza terrorystycznych w miejscach wakacyjnych i ceny imprez turystycznych. Do tego doliczyć można pogodę. I, choć Betlej przyznaje, że jest ona „relatywnie mało przewidywalna”, pozwala sobie na stwierdzenie, że „można przypuszczać, że w tym sezonie (…) aż tak korzystna [jak rok temu] aura dla wyjazdów krajowych jest mało prawdopodobna”.
Duża dynamika wzrostu wynagrodzeń korzystnie wpływa na nastroje konsumenckie. Ceny wyjazdów w biurach podróży są relatywnie stabilne (podobne do zeszłorocznych) a zagrożenie terrorystyczne „postrzegane jest jako stopniowo malejące i nie stanowi już istotniejszej bariery psychologicznej” w kontekście wyjazdów np. do Turcji, czy Egiptu. Również dość korzystna jest sytuacja w zakresie dochodów gospodarstw domowych – pisze Betlej.
Co do wzrostu płac, to trzy dni temu podano, że w zeszłym roku realnie (po uwzględnieniu inflacji) zwiększyły się one o 5,3 procent, czyli wyraźnie więcej niż w 2017 (3,4) i w 2016 (4,2 procent).
Rząd może wesprzeć Polaków pieniędzmi
Ostatnio pojawiły się sygnały – pisze dalej ekspert – że rząd rozważa przeznaczenie równowartości około 1,5 procent funduszu wynagrodzeń na zwiększenie płac. A wtedy przyrost realnych dochodów mógłby pozostać (mimo mniejszej dynamiki wynagrodzeń) na poziomie podobnym lub nawet nieco większym od ubiegłorocznego.