Państwa unijne zaczęły stopniowo przywracać ruch międzynarodowy, większość wskazała 15 czerwca jako datę zniesienia kontroli granicznych. Tak było też w Niemczech, minister spraw zagranicznych Heiko Maas zastrzegł jednak, że rząd nie będzie organizował drugi raz akcji powrotów do kraju, jeśli epidemia znowu wybuchnie.
Niemieccy touroperatorzy już zareagowali na te doniesienia i zapewniają, że nawet w czasach koronawirusa turyści mają zapewnione powroty. – Kto wyjedzie na urlop z DER Touristik, zostanie przywieziony do domu przez DER Touristik – mówi prezes DER Touristik na Europę Środkową Ingo Burmester i dodaje, że nawet gdyby pojawiły się kolejne ostrzeżenia przed wyjazdami, co jest mało prawdopodobne, klienci nie muszą się martwić o loty do kraju. – Na tym polega siła imprezy zorganizowanej, kiedy turysta znajdzie się w trudnej sytuacji – podkreśla. Do firmy należą touroperatorzy Dertour, ITS, Jahn Reisen, Meiers Weltreisen i ADAC Reisen.
CZYTAJ TEŻ: Niemcy: Ostrzeżenie przed podróżami poza UE do końca sierpnia
Koncern uruchomił infolinię czynną przez całą dobę i cały tydzień, przez którą pracownicy informują o obostrzeniach i ochronie zdrowia. Firma przygotowała też broszury z wytycznymi obowiązującymi w poszczególnych krajach i cały czas monitoruje sytuację w wakacyjnych miejscach oraz doniesienia MSZ. Na tej podstawie wybiera kierunki, do których turyści mogą pojechać.
Również dyrektor zarządzający Grupy FTI Ralph Schiller zapewnia, że gdyby sytuacja epidemiczna zmieniła się, podróżni zostaną możliwie szybko przetransportowani do kraju bez dodatkowych kosztów. W nagłych sytuacjach będą mogli skorzystać z pomocy niemieckojęzycznych rezydentów, którzy mają kontakt ze szpitalami i lekarzami. FTI przypomina, że w momencie wybuchu epidemii zorganizował powroty dla 65 tysięcy turystów.