Steve Heapy w czasie targów turystycznych Fitur, które odbyły się w Madrycie, zaapelował do władz Wysp Kanaryjskich, by zakończyły protesty mieszkańców przeciwko turystom - pisze dziennik „Daily Mail” w elektronicznym wydaniu. Demonstracje i poniżające komentarze lokalnych władz sprawiają, że turyści czują się niemile widziani, tymczasem nikt nie jedzie na wakacje, by czuć się źle traktowanym. Zdaniem prezesa, takie incydenty psują wizerunek regionu i powodują, że turyści wybierają inne miejsca, jak Turcja i Maroko, „gdzie czują się doceniani”.
Czytaj więcej
Hiszpanie są pod wrażeniem dynamiki wzrostu zainteresowania ich krajem turystów z Polski. W zeszłym roku przyjechała ich rekordowa liczba - 2,44 miliona. Dynamika wzrostu była największa w Europie.
Kanaryjczycy wprowadzają opłaty, żeby zarobić więcej na turystach
Heapy skierował swoją przemowę do miasta Mogan na Wyspach Kanaryjskich, które wprowadziło podatek turystyczny. W wypadku gości zatrzymujących się w hotelach, apartamentach i domach wakacyjnych obowiązuje opłata w wysokości 0,15 euro od osoby za dzień. Jak mówi, jest to „niebezpieczny precedens”, który może zniechęcić turystów do odwiedzania kraju w przyszłości.
Co prawda kwota nie jest duża, ale rosnące opłaty podnoszą ogólny koszt wakacji, co negatywnie wpływa na popyt. Rządy powinny egzekwować przepisy i skupić się na kontrolowaniu nielegalnego wynajmu, a nie na karaniu touroperatorów, którzy przestrzegają prawa. Ich zadaniem jest również współpraca z liniami lotniczymi i organizatorami wycieczek, aby promować Wyspy Kanaryjskie na kluczowych rynkach, takich jak Wielka Brytania.
Turyści to kłopoty – fala protestów na Wyspach Kanaryjskich
W zeszłym roku przez Wyspy Kanaryjskie przetoczyła się fala protestów. Ostatni miał miejsce w październiku na Teneryfie – setki mieszkańców wkroczyły wtedy na plażę Troya, krzycząc „więcej turystów, więcej kłopotów” i „Wyspy Kanaryjskie nie są na sprzedaż”.