Emilewicz powiedziała podczas briefingu nt. turystycznego ruchu lotniczego, z udziałem wiceministra infrastruktury Andrzeja Bittela i Głównego Inspektora Sanitarnego Jarosława Pinkasa, że na podpis premiera czeka już rozporządzenie, które decyzją rządu ma znieść limit miejsc w samolocie. Ma to dotyczyć zarówno lotów regularnych, jak i czarterowych.
O zniesienie rygorystycznego nakazu apelowała w ostatnich tygodniach branża turystyczna. Jak mówił wręcz wiceprezes biura podróży Itaka Piotr Henicz, nie jest możliwe, żeby w tym reżimie wzbiły się w powietrze samoloty czarterowe z polskimi turystami. Emilewicz jeszcze we wtorek podczas spotkania z przedstawicielami organizacji branży turystycznej obiecała, że będzie w tej sprawie interweniować u ministra zdrowia i u Generalnego Inspektora Sanitarnego. Wcześniej napisała list do tego ostatniego z prośbą o rozważenie zniesienia surowego warunku.
CZYTAJ: Emilewicz poparła branżę turystyczną w kwestii „latania w kratkę”
Utrzymanie dystansu społecznego nie tylko na lotniskach, ale także podczas rejsów nakazał Główny Inspektorat Sanitarny, ale ta zasada nie dotyczyła już np. pasażerów Pendolino, gdzie pasażerowie mogli siadać obok siebie. Pozostawiania wolnych miejsc w samolotach nie zalecała też Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), ani Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA). Mówił o tym w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Rafael Schvartzmann, wiceszef IATA odpowiadający za rynek Europejski. Dla linii lotniczych było to szczególnie dotkliwe, ponieważ przewoźnicy tradycyjni zaczynają latać z zyskiem dopiero wówczas, gdy mają na pokładzie zajętych ponad 72 proc. foteli.
Czyli te wszystkie linie, które ogłosiły rejsy z Polski jeszcze na czerwiec 2020 latając z Polski i do Polski oraz po naszym kraju będą generować straty. Dlatego krytykował ten obowiązek prezes Wizz Aira, Jozsef Varadi. Jego linia ogłosiła od 17 czerwca najwięcej lotów z Polski. A prezes Ryanaira, który wystartuje z pierwszym rejsem z Modlina w najbliższą niedzielę, 21 czerwca, na zakazie wypełnienia więcej niż połowy samolotu nie zostawił suchej nitki. I postawił sprawę jasno, jeśli taki nakaz zostanie utrzymany, Ryanair nie poleci.