Dwa tygodnie po tym, jak w mediach społecznościowych Monarch Airlines ogłosił, że wraca na brytyjskie niebo, pojawiło się nowe ogłoszenie, które tym planom całkowicie zaprzecza. „Z wielkim żalem informujemy, że zostaliśmy zmuszeni do wstrzymania procesu wznowienia działalności Monarch. Nie jest to decyzja, którą podjęliśmy łatwo, ale szybciej niż zakładaliśmy wyczerpaliśmy przyznane nam na start fundusze, dwa tygodnie od przejęcia biznesu. Szukaliśmy alternatywnych dróg, takich jak częściowa dezinwestycja kapitału zakładowego i nadal będziemy to robić, jednak na obecnym etapie nie mamy możliwości podjęcia dalszych działań” - czytamy w oświadczeniu.
Monarch Airlines był przed bankructwem w 2017 roku jedną z największych linii lotniczych w Wielkiej Brytanii. Specjalizował się w obsłudze ruchu czarterowego, do firmy należało też biuro podróży. Kiedy ogłosił niewypłacalność zostawił 466 miliony funtów długu, a rząd musiał ściągnąć do kraju ponad 85 tysięcy jego klientów, co kosztowało go 60 milionów funtów. Przewoźnik miał swoje bazy na lotniskach Luton, Gatwick, Manchester i Leeds-Bradford, rocznie przewoził 6 milionów pasażerów i zatrudniał 2,1 tysiąca ludzi.
19 sierpnia tego roku we wpisie na X pojawiła się informacja, że Monarch Airlines i Monarch Holidays znalazły nowego właściciela. Jakiego, nie zostało to określone. Firma zaistniała też w sieci – założona została strona internetowa i konta w mediach społecznościowych na LinkedInie, Instagramie i X. Teraz przestały działać.