Od 2027 r. obecny podatek lotniczy, wynoszący 29,05 euro za każdy bilet wylotowy, wzrośnie nawet do 71 euro. Wysokość daniny będzie zależeć od dystansu. Loty w obrębie Europy pozostaną w dotychczasowym przedziale, ale połączenia średniodystansowe – m.in. na Bliski Wschód czy do Afryki Północnej – zostaną obciążone opłatą 47 euro. Najwyższą stawkę, 71 euro, zapłacą podróżni wybierający trasy dalekiego zasięgu, takie jak do Ameryki Północnej, Azji, Ameryki Południowej i na Karaiby.
Czytaj więcej
Ryanair ogłosił szeroko zakrojone cięcia w swojej siatce połączeń w całej Europie. Stopniowo opus...
Wyższe opłaty dla klimatu czy dla rządu?
Rząd tłumaczy, że progresywne stawki mają lepiej odzwierciedlać ślad węglowy poszczególnych podróży i stanowią element polityki klimatycznej. Według wyliczeń budżet ma zyskać około 1,1 miliarda euro rocznie.
KLM alarmuje jednak, że nowe obciążenia zagrożą konkurencyjności całego holenderskiego sektora lotniczego. Holenderski przewoźnik podkreśla, że już dziś Holandia nakłada jedne z najwyższych opłat w Europie. „Z badań wynika, że 74 procent Holendrów podróżujących samolotem rozważy częstsze wyloty z Belgii lub Niemiec" – poinformowała serwis Turystyka.rp.pl Tess de Wit z biura rzecznika prasowego KLM. Jak wskazuje, porty w Düsseldorfie, Münster czy Brukseli – oferujące niższe koszty i szeroką ofertę tanich przewoźników – już teraz odciągają z Holandii podróżnych.
Branżą turystyczna protestuje przeciwko wyższym opłatom
Podwyżkę krytykuje również Holenderskie Stowarzyszenie Biur Podróży i Organizatorów Wycieczek ANVR, które zarzuca rządowi, że zamiast inwestować w prawdziwie potrzebne działania na rzecz bardziej zrównoważonego lotnictwa, takie jak rozwój biopaliw, modernizacja infrastruktury czy wsparcie nowych technologii, skupia się wyłącznie na fiskalnym obciążaniu pasażerów.