Debata. Jaka polityka wobec turystyki po wyborach?

Jak pomóc polskiej turystyce, która boryka się ze skutkami wojny na Ukrainie? Czy lotnisko w Radomiu i Centralny Port Komunikacyjny to projekty uzasadnione ekonomicznie? Czy turystyka skorzystałaby na wprowadzeniu euro? - zapytaliśmy polityków szykujących się do startu w jesiennych wyborach.

Publikacja: 04.05.2023 03:42

Spotkanie prowadził Filip Frydrykiewicz (pierwszy z lewej), a debatowali (od lewej)i: Dariusz Wieczo

Spotkanie prowadził Filip Frydrykiewicz (pierwszy z lewej), a debatowali (od lewej)i: Dariusz Wieczorek, Nowa Lewica, Andrzej Gut-Mostowy, Zjednoczona Prawica, Ireneusz Raś, Koalicja Polska, Jacek Kozłowski, Polska 2050

Foto: Jacek Kamiński

Serwis Turystyka.rp.pl zapytał polityków z różnych partii o ich pomysły na zarządzanie polską turystyką. Czego może spodziewać się branża turystyczna, gdyby ich ugrupowania doszły do władzy po październikowych wyborach parlamentarnych?

Zaproszenie na debatę przyjęli sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Andrzej Gut-Mostowy, przedstawiciel Zjednoczonej Prawicy, poseł Ireneusz Raś z Koalicji Polskiej, poseł Dariusz Wieczorek z Nowej Lewicy i członek zarządu partii Polska 2050 Jacek Kozłowski. Swój udział w spotkaniu w ostatniej chwili odwołał poseł Platformy Obywatelskiej Piotr Borys, a Konfederacja nie odpowiedziała na zaproszenie redakcji.

Debata odbyła się 26 kwietnia w ramach cyklicznej konferencji Spotkanie Liderów Turystyki, organizowanej dwa razy w roku przez dziennik „Rzeczpospolita” i serwis Turystyka.rp.pl.

Bon turystyczny? Nie dla wszystkich

Wprawdzie przedsiębiorcy zwykle chcieliby, by ich drogi jak najrzadziej przecinały się z drogami polityków, ale czasami jest to niezbędne. Taka sytuacja miała miejsce, kiedy wszelką działalność turystyczną sparaliżowała pandemia, a potem agresja Rosji na Ukrainę.

Na szczęście działania legislacyjne i pomoc finansowa udzielona przedsiębiorcom turystycznym przez rząd odniosły pożądany skutek i były dobrze ocenione przez większość beneficjentów.

- W pandemii państwo musiało użyć nadzwyczajnych środków, by ratować branżę - przyznał Andrzej Gut-Mostowy. - Chcę jednak podkreślić, że dwa lata kryzysu przetrwaliśmy nie tylko dzięki działaniom systemowym, ale też dzięki współpracy z branżą turystyczną. Mamy świetnie skonstruowane Radę Polskiej Organizacji Turystycznej i Radę Ekspertów ds. Turystyki, w których zasiadają przedstawicie najważniejszych organizacji branżowych. Mieliśmy więc szybki przepływ informacji i możliwość skutecznego reagowania. Niektóre rozwiązania były dosłownie w ciągu kilku dni zatwierdzane w formie rozporządzenia rady ministrów. W ten sposób powstawało wiele mechanizmów pomocowych, takich jak Turystyczny Fundusz Pomocowy i Turystyczny Fundusz Zwrotów - podkreślał wiceminister.

- Każdy rząd, który ma okazję rządzić trochę dłużej, ma swoją sytuację nadzwyczajną i nie jest jakąś szczególną jego zasługą, że znajduje nadzwyczajne środki, żeby w nadzwyczajnej sytuacji reagować. Teraz, miejmy nadzieję, przechodzimy już do zwyczajności - wtrącił Jacek Kozłowski.

Jak mówił, turystyka, jak każdy sektor, potrzebuje stabilności i przewidywalności. Karuzela przepisów podatkowych, z którą mamy do czynienia w ostatnich latach, nie ułatwia życia przedsiębiorcom, zwłaszcza małym i średnim. Na pewno też nie jest dobra dla branży turystycznej wysoka inflacji. - Oczekiwałbym więc zmiany w sposobie realizowania polityki gospodarczej przez nowy rząd, który, mam nadzieję, pojawi się po wyborach - podkreślił przedstawiciel Polski 2050.

Jego zdaniem wsparcie finansowe na wzór bonu turystycznego powinno trafiać do tych, którzy go naprawdę potrzebują, których nie stać na wypoczynek, a nie do wszystkich.

- Doceniamy program 500+, uważamy, że nie należy go kasować, ale tworzenie kolejnych programów, w których rozdaje się wszystkim po równo, jest w dłuższej perspektywie zabójcze dla finansów publicznych i jakości usług publicznych, o które państwo powinno dbać. Ewentualny finansowy instrument wsparcia powinien być adresowany do tych, którzy z różnych powodów, majątkowych czy społecznych, są wykluczeni z możliwości uczestniczenia w wypoczynku turystycznym. Bliska jest mi również idea aktywizowania młodych w szkołach i poprzez akcje letnie, wpieranie różnego rodzaju zorganizowanych form wypoczynku w grupach rówieśniczych. Turystyka powinna być ważnym elementem edukacji każdego młodego obywatela - przedstawił stanowisko Polski 2050 Jacek Kozłowski.

Po pierwsze promocja

Zdaniem Ireneusza Rasia należałoby zrewidować i doinwestować promocję turystyczną. Jednym z zagrożeń jest bowiem postrzeganie Polski jako kraju „nawet nie przyfrontowego, ale wręcz frontowego”.

- Na bieżące problemy - wcześniej pandemię, teraz wojnę - trzeba reagować natychmiast. Muszą być kampanie wspierające turystykę i lepsze pieniądze, żeby prezes POT mógł zatrudnić dobrych spin doktorów, którzy będą potrafili wyprowadzić nas z tej słabości - przekonywał poseł Koalicji Polskiej.

Także w opinii Dariusza Wieczorka promocja turystyczna Polski pozostawia wiele do życzenia. Wprawdzie „POT organizuje wyjazdy na targi przy udziale ministerstwa, bo to jest zlecane”, ale takiej promocji brakuje w samym kraju.

-  Polska to przecież ogromny rynek, nie tylko dla turystyki przyjazdowej - uzasadniał Wieczorek, dodając, że „warto byłoby rządowo skoordynować promocję” Polski w Polsce i rozważyć w tym kontekście utrzymanie bonu turystycznego.

- Niewątpliwie powinniśmy się zastanowić, jak skoordynować działania promocyjne, bo dzisiaj każdy region robi to po swojemu. To dobrze, ale przydałaby się też centralna akcja pod hasłem „Wypoczywajmy w Polsce”, tym bardziej, że wielu Polaków nie zna dobrze Polski. To będzie wymagało nakładów, ale myślę, że akurat na promocji turystyki nie ma co oszczędzać, bo to zwróci się później budżetowi. Kiedyś miasto Galway w Irlandii, szukając pomysłu na promocję, wymyśliło hasło „Jedyne miasto w Irlandii, które nie ma żadnej atrakcji turystycznej”. Przyciągnęło ono wielu turystów, w mieście zaczęły powstawać bary, restauracje i hotele – podawał przykład Wieczorek. - Jest to więc kwestia pomysłu, ale też zadanie dla rządu.

- Zarządzanie turystyką jest zdecentralizowane - przypominał Andrzej Gut-Mostowy. - Za jej rozwój w regionach odpowiadają regionalne organizacje turystyczne i marszałkowie województw. Z perspektywy Warszawy czy ministerstwa trudno dobrze rozpoznać potrzeby każdego regionu. Jeżeli zaś chodzi o promocję za granicą, to rzeczywiście POT, wspomagana przez Forum Turystyki Przyjazdowej i Polską Izbą Turystyki, odgrywa wiodącą rolę. W tym roku dość istotnie został zwiększony budżet POT.

Czytaj więcej

MSiT: Prawie 13 mln złotych na marki turystyczne, agroturystykę i szkolenia kadr

Kadry, kadry, kadry

Kolejnym wyzwaniem dla polskiej turystyki jest odpływ kadr w wyniku pandemii. To, zdaniem Ireneusza Rasia, kolejne zaniedbanie rządu, który nie zapobiegł tym problemom, a także nie zareagował odpowiednio, gdy już się pojawiły. Nakłady na szkolnictwo zawodowe były niewystarczające i nieadekwatne do wkładu turystyki do polskiej gospodarki.

- Gdyby nie uchodźcy z Ukrainy, branża turystyczna miałby wielkie trudności - zauważył Raś.

- Trzeba podnieść rangę szkół i zawodów turystycznych, zachęcać młodych ludzi, żeby się w nich kształcili. To zasadnicze zadanie państwa polskiego, które nigdy nie zostało podjęte. Ponadto trzeba postawić, posiłkując się środkami z innych resortów, na programy edukacyjne, ekoturystyczne, promocję turystycznego sposobu życia, postaw proturystycznych, zasad zachowania się na przykład w górach czy nad wodą - wyliczał.

- Cenna uwaga. Trzeba podnieść poziom wykształcenia i rangę zawodów hotelarskich, przywrócić im dawny prestiż i wymagania jakościowe, ustanowić mechanizmy pozytywnej weryfikacji. W ostatnim czasie kilka takich działań z POT-em podjęliśmy, ale na pewno warto się do tego tematu ponad podziałami politycznymi przyłożyć w przyszłości - zgodził się Andrzej Gut-Mostowy.

Bez strategii ani rusz

Dariusz Wieczorek zwrócił uwagę, że polska turystyka nie ma długoterminowej strategii, co jest, jego zdaniem, dużym zaniedbaniem rządu.

- Przed pandemią przychody z turystyki stanowiły 6 procent polskiego PKB, jest to więc poważna część gospodarki, która powinna być poważnie traktowana. Niestety, nie zauważyłem w dokumentach rządowych strategii rozwoju turystyki w Polsce. Powstają strategie regionalne, ale niewątpliwie brakuje nam jednego dokumentu, który by pokazywał, że turystykę traktujemy poważnie - przekonywał Wieczorek.

- A jest naprawdę dużo do zrobienia - brakuje promocji turystyki krajowej, koordynacji działań inwestycyjnych w zakresie infrastruktury turystycznej, poważnego podejścia, jeżeli chodzi o środki pomocowe na turystykę z Unii Europejskiej. Branża turystyczna na pewno sobie poradzi, ale musi mieć już w tej chwili jasny sygnał od nowych władz, bez względu, kto wygra wybory, że te działania zostaną podjęte. Dlatego jestem zwolennikiem przygotowania, wspólnie z branżą turystyczną, strategii rozwoju turystyki przynajmniej do 2030 czy 2035 roku - zapewniał.

- Podpisałbym się obiema rękami pod potrzebą stworzenia polityki turystycznej i dokumentu strategicznego związanego z rozwojem branży turystycznej i turystyki w Polsce, tego rzeczywiście brakuje - przytaknął Jacek Kozłowski.

- Ostatnie trzy lata, kiedy diametralnie zmieniały się okoliczności - najpierw pandemia, później wojna na Ukrainie - nie sprzyjały tworzeniu strategii, która musi być dokumentem dłuższym, analitycznym, szeroko konsultowanym. Uważam, że w tak zmieniających się warunkach tworzenie wiarygodnych dokumentów strategicznych jest niemożliwe - odniósł się do zarzutów Andrzej Gut-Mostowy.

- Statystyki turystyki wyjazdowej i krajowej wskazują, że nadchodzi stabilność, będzie więc czas, żeby myśleć nad profesjonalnymi, długofalowymi strategiami rozwoju i w regionach, i w skali ogólnopolskiej. Strategia krajowa powinna być syntezą strategii regionalnych, nie wyobrażam sobie, by była ona nieskoordynowana ze strategiami regionalnymi, dlatego będzie to proces wieloletni - dodał.

Filip Frydrykiewicz zwrócił uwagę, że przyszła strategia powinna określić polską turystykę w kontekście zrównoważonego rozwoju. Postawy proekologiczne przybierają na sile w światowej turystyce, turystom coraz częściej zależy, by ich podróże miały jak najmniejszy wpływ na środowisko, chcą też wypoczywać w czystym, naturalnym otoczeniu.

- W naszych dokumentach programowych, w myśleniu o wyzwaniach, które stoją przed nowym rządem, polityka klimatyczna, zielona, proekologiczna zajmuje bardzo ważne miejsce i cieszę się, że kwestia turystyki zrównoważonej została tu poruszona - podjął temat Kozłowski z Polski 2050.

- Myślę, że to jest szansa dla polskiej turystyki w kontekście przyciągnięcia turystów z zagranicy. Polska ma ogromne atuty, żeby koncept turystyki zrównoważonej rozwijać, ma bardzo atrakcyjne obszary natury niezagrożonej. Szkoda, że sami je w tej chwili niszczymy, prowadząc rabunkową gospodarkę leśną i traktując lasy jako zasób produkcyjny, zapominając o ich roli turystycznej i rekreacyjnej. Mamy też ogromne bogactwo i zróżnicowanie kulturowe, które może być atrakcją pod warunkiem, że będziemy umieli je wypromować.

Czytaj więcej

POT: Polska turystyka ma słabą pozycję - potrzebuje nowej strategii

Ile państwa w turystyce?

Czy zaangażowanie Skarbu Państwa w biznes turystyczny jest właściwe? - pytał Frydrykiewicz i przytoczył przykład największego przedsiębiorstwa hotelowego w kraju - Polskiego Holdingu Hotelowego, nierentownej linii lotniczej LOT i udziałów państwa w lotniskach, co owocuje inwestycjami wątpliwymi z punktu widzenia ekonomii, jak budowa portu w Radomiu i hamowanie rozwoju w Modlinie. Czy można ufać, że państwowe przedsiębiorstwa będą zarządzane zgodnie z prawami rynku, że nie będą wykorzystywane jako przystanie dla działaczy partyjnych i że ich obecność na rynku nie będzie zaburzać równej konkurencji?

Andrzej Gut-Mostowy zaoponował, że polska turystyka to przede wszystkim domena kapitału prywatnego i, co istotne, w dużej mierze polskiego. Ponad 90 procent przedsiębiorstw turystycznych w Polsce, zarówno hoteli, jak i biur podróży, jest w rękach prywatnych.

Na to Dariusz Wieczorek przywołał przykład „takiego dziwoląga” jak Polski Holding Hotelowy. - Nie ma chyba drugiego państwa w Unii Europejskiej, w którym rząd miałby swoją firmę hotelową, zresztą największą w kraju, i prowadziłby działalność turystyczną, a więc był konkurentem innych podmiotów. W pandemii pojawiły się doniesienia, że być może celowo doprowadza się do upadłości niektóre obiekty, żeby państwowa spółka mogła je przejąć. Nie zakładam złych intencji, ale jednak dla jasności sytuacji trzeba się zastanowić, co z tym zrobić - mówił.

- Jak sam pan minister był łaskaw przyznać, turystyka to domena podmiotów prywatnych, którym państwo przede wszystkim nie powinno przeszkadzać, co więc w takim razie powiemy o PHH, który należy postrzegać jako brutalną, głęboko sięgającą ingerencję państwa w rynek usług hotelarskich? - pociągnął wątek Jacek Kozłowski. - Coś będziemy musieli z tym PHH zrobić po wyborach, zastanowić się, czy on w ogóle ma rację bytu. Jestem z pokolenia, któremu przedsięwzięcia realizowane przez państwo kojarzą się z myśleniem o gospodarce w kategoriach nierynkowych.

Andrzej Gut-Mostowy przypomniał, że z ponad 2,5 tysiąca skategoryzowanych obiektów hotelowych w Polsce do PHH należy zaledwie 50, co daje 2 procent udziału w rynku. O znaczącym wpływie na rynek nie może więc być mowy. Firma z udziałem Skarbu Państwa może natomiast odegrać znaczącą rolę w sytuacji kryzysowej. PHH przyjmował na przykład w swoich obiektach uchodźców z Ukrainy.

- Kilka tygodni temu odbyło się w Bratysławie spotkanie ministrów turystyki krajów Grupy Wyszehradzkiej. Przedstawiciel turystyki słowackiej powiedział, że Polsce łatwiej myśleć o rozwoju turystyki, bo ma narodową linię lotniczą, która współpracuje z touroperatorami. Są rozmowy na wszystkich płaszczyznach, jest współpraca i koordynacja działań i tego zazdroszczą nam inne kraje. Robienie problemu z tego, że mamy narodową linię lotniczą, jest chyba nie na miejscu - Andrzej Gut-Mostowy nawiązał do sytuacji LOT-u.

Przypomniał również akcję „Lot do domu” z pierwszych miesięcy pandemii, w ramach której LOT uruchomił prawie 400 rejsów i sprowadził do kraju ponad 55 tysięcy Polaków.

- Co by było, gdybyśmy nie mieli narodowego przewoźnika? W takich sytuacjach nieważne są koszty, ważne, żeby polską rodzinę ściągnąć do Polski - podkreślał wiceminister.

Lotniska najlepiej zdecentralizowane

O ile pozostali rozmówcy zgodzili się, że LOT powinien pozostać w rękach państwa, o tyle w temacie sztandarowych projektów rządu - lotniska w Radomiu i Centralnego Portu Komunikacyjnego - zgody nie było. Czy ich uruchomienie jest zasadne i czy zdołają one na siebie zarobić?

- Jeśli chodzi o lotnisko Warszawa-Radom, to eksperci przed budową powinni się wypowiedzieć, czy ma ono sens czy nie, teraz port będzie musiał sam zdać egzamin - wskazywał Ireneusz Raś.

- Przed Euro 2012 postawiliśmy na rozwój lotnisk regionalnych, lotnisko Warszawa-Radom wpisuje się w to i powinniśmy to wspierać. Regionalne porty lotnicze w Polsce mają perspektywę, ale zarządzanie całą infrastrukturą lotniskową, osobową i cargo, należy przemodelować i tutaj minister transportu, być może także minister turystyki i inni ministrowie będą mieli w przyszłej kadencji parlamentarnej dużo do zrobienia - przedstawił swoje stanowisko poseł Koalicji Polskiej.

- Absolutnie jestem zwolennikiem decentralizacji, zarówno państwa, jak i transportu lotniczego. W mojej ocenie powinniśmy postawić na lotniska i połączenia regionalne, bo te przynoszą korzyści turystyce - mówił Dariusz Wieczorek.

- Jeżeli chodzi o CPK, to trzeba będzie zweryfikować po wyborach potrzebę jego budowy. Przeraża mnie wizja, że będę musiał jechać ze Szczecina koleją dużych prędkości do CPK i stamtąd lecieć w świat - to chyba nie jest właściwy kierunek myślenia. Nie bałbym się natomiast udziału państwa w portach lotniczych, bo to jednak infrastruktura krytyczna i państwo musi być tu obecne. Nie można przy tym zamykać się na innych, ten rynek musi być otwarty i liberalny, dostęp do niego powinny mieć również podmioty prywatne - wskazywał przedstawiciel Nowej Lewicy.

Jacek Kozłowski przypomniał, że szansy rozwoju nie dostało lotnisko w Modlinie - w poprzednich latach brakowało strategii rozwoju lotnisk, a za rządów PiS jego rozwój hamuje z przyczyn politycznych państwowy współudziałowiec (Polskie Porty Lotnicze).

- Przykład Modlina każe zapytać, jaki jest sens CPK, czy on ma uzasadnienie ekonomiczne. Kiedy słyszę, że po otwarciu portu w Baranowie lotnisko w Warszawie przekształci się w lotnisko wojskowe, włosy stają mi dęba. Nawet jeżeli CPK miałby rację bytu i mógłby być w pełni wykorzystany, co jest wątpliwe, to tworzenie dużych lotnisk, które mają być hubami czy portami bardziej transkontynentalnymi niż lokalnymi, nie powinno powodować likwidacji mniejszych lotnisk, które istnieją bliżej dużych miast. Zamknięcie Lotniska Chopina dla ruchu pasażerskiego bardzo utrudni dostęp do turystyki - ocenił reprezentant Polski 2050.

Czytaj więcej

Rekordowy ruch na lotniskach regionalnych

- Najcenniejszą częścią koncepcji CPK, którą warto zachować i która nie powinna budzić kontrowersji, są koleje dużych prędkości. Są one Polsce bardzo potrzebne i w połączeniu z inwestycjami w małe linie kolejowe powinny być strategicznym celem przyszłego rządu. Likwidować wykluczenie komunikacyjne, ułatwiać dostęp do centrum Polski, ale też wzmacniać powiązania między kluczowymi ośrodkami metropolitalnymi w Polsce to wyzwania dla nowego rządu. Realizacja tych celów na pewno będzie miała pozytywny wpływ na rozwój turystyki, zachęcała ludzi do podróżowania. Ale w tym kontekście musimy też powiedzieć, patrząc z zazdrością na naszych sąsiadów Niemców, o jeszcze jednej kwestii - okresowym bilecie za umiarkowaną cenę na wszystkie linie kolejowe. To rozwiązanie jest bardzo potrzebne i korzystne i chcielibyśmy jak najszybciej je wprowadzić - ciągnął Kozłowski.

- Do lotniskowej części koncepcji CPK mam poważne zastrzeżenia. Czy transport lotniczy będzie się rozwijał w takim kierunku, że uzasadnione będzie budowanie wielkich lotnisk i hubu w Polsce? Czy LOT jest na tyle silny, żeby zapewnić mu ekonomiczny sens? To są pytania, na które nowy rząd będzie musiał odpowiedzieć, bo mam wrażenie, że obecny, podejmując decyzję o wejściu w ten gigantyczny projekt, tego nie zrobił. Oby CPK nie stał się czymś na miarę przekopu Mierzei Wiślanej, przez który przepłynęło raptem parę stateczków - podsumował Kozłowski.

- Czy państwo wiedzą, że CPK ma być finansowane z potencjału lotnisk regionalnych? W obozie władzy była dyskusja na ten temat, część kolegów ze Zjednoczonej Prawicy się z tym nie zgadza, choć głośno tego nie mówią, ale taka jest prawda. Lotniska, które dobrze funkcjonują, miały być lewarem do zrealizowania lotniska centralnego, to jest absurd - wtrącił Ireneusz Raś.

- Im więcej infrastruktury komunikacyjnej, lotniskowej, drogowej czy kolejowej, tym dla turystyki lepiej. Negatywnych zjawisk związanych z CPK i szybkimi kolejami nie widzę - skwitował Andrzej Gut-Mostowy.

Euro zaszkodzi, czy pomoże?

Uczestników debaty podzieliła też kwestia wejścia Polski do strefy euro. Dla dużej części branży turystycznej, zwrócił uwagę Filip Frydrykiewicz, byłaby to wielka wygoda i oszczędność.

- Dla mojego środowiska politycznego euro jest pewną perspektywą, najpierw jednak musielibyśmy radykalnie zbić inflację. O przyjęciu euro możemy zacząć mówić w trochę spokojniejszych czasach, kiedy będzie nam się to opłacać, przy takiej inflacji nie ma w ogóle dyskusji - uciął Ireneusz Raś.

Poseł Koalicji Polskiej nie podzielił również optymizmu touroperatorów, którzy godzinę wcześniej podczas tej samej konferencji mówili o wzroście sprzedaży wycieczek zagranicznych.

- Bardzo hurraoptymistycznych przedsiębiorców przestrzegam, że zaskórniaki Polakom za chwilę się skończą. Gospodarka hamuje, złoty słabnie, wszyscy oszczędzają, a to spowoduje, że Polacy będą z rozsądkiem patrzeć na swoje wydatki wyjazdowe - prognozował.

- Choć nasze środowiska, Polska 2050 i PSL, finalizują już rozmowy o koalicji wyborczej, to w tej kwestii będziemy się różnić - kontynuował wątek euro Jacek Kozłowski. - Możliwość wprowadzenia euro w Polsce trzeba analizować jako realną, szybką perspektywę. PiS nie postrzega tej kwestii w ramach racjonalności gospodarczej, dla PiS-u własna waluta jest symbolem suwerenności Polski. Antyeuropejska polityka pewnie również rzutuje na to, że dzisiaj rządzący nawet nie potrafią zająknąć się na ten temat albo, jeżeli już się wypowiadają, to zdecydowanie przeciwko. Polska 2050 kilkakrotnie apelowała, żeby wrócić do rozmowy o szybkim wprowadzeniu euro, co nie oznacza nieodpowiedzialnym. Ale trzeba też rozbroić mity, które wokół euro narosły, trzeba opowiadać o Chorwacji, w której wprowadzenie euro nie wywołało gigantycznego wzrostu cen, przeciwnie, po kilku miesiącach widać, że w niektórych obszarach ceny spadły. Euro stabilizuje gospodarkę i walutę, jest logiczną konsekwencją naszej długofalowej strategii wiązania się z Europą - uzasadniał Kozłowski.

- Euro musi się w Polsce pojawić, bo tak stanowi traktat akcesyjny - zaznaczył Dariusz Wieczorek. - Część inflacji wynika z tego, że nie jesteśmy w strefie euro, jesteśmy więc na strefę euro skazani. Wprowadzanie euro musi się oczywiście odbywać w konsensusie politycznym i społecznym i przy pełnym zrozumieniu polskiego społeczeństwa, w perspektywie do 2030 roku. Miałem przyjemność rozmawiać z ambasadorem Chorwacji, który powiedział, że u nich było to samo, co u nas, czyli wojna polityczna, zadymy i kłótnie. Uświadamianie i przekonywanie społeczeństwa trwało trzy czy cztery lata. Takie samo zadanie stoi przed nowym polskim rządem.

- Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wprowadzenia euro, nie z powodów doktrynalnych czy psychologicznych, ale dlatego, że zagraża to interesom branży turystycznej - kontrował Andrzej Gut-Mostowy. - Zauważmy, że wiele krajów, na przykład Wielka Brytania, Szwecja czy Dania, do strefy euro wchodzić nie zamierza. Oczywiście dla polskich biur podróży czy hoteli byłoby to pewne ułatwienie, kiedy jednak siłą rzeczy nastąpi wzrost cen do poziomów europejskich, stracą one konkurencyjność cenową. Dlatego z punktu widzenia gospodarczego i ekonomicznego wejście Polski do strefy euro będzie przez najbliższe lata sprzeczne z interesem gospodarczym, a dla turystyki niedobre.

Filip Frydrykiewicz zwrócił uwagę, że choć pandemia mocno zbliżyła do siebie światy polityki i turystyki, to nadal muszą się one siebie uczyć. Przedsiębiorcy czasem nie wiedzą, jak przebiegają procesy legislacyjne, a politycy i urzędnicy nie zawsze zdają sobie sprawę z konsekwencji, jakie mogą wywołać ich decyzje.

Przykładem może być implementacja do polskiego prawodawstwa unijnej dyrektywy Omnibus. Polska jako jedyny kraj w Europie objęła regulacją nie tylko produkty, ale również usługi.

Są już pierwsze efekty tej nadgorliwości - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wziął pod lupę ceny imprez turystycznych prezentowane w portalach z wycieczkami Wakacje.pl i Travelplanet.pl, zarzucając im wprowadzanie konsumentów w błąd poprzez podawanie nieprawdziwych cen i grożąc wysokimi karami. Tymczasem ceny usług turystycznych kształtują się dynamicznie i z przyczyn technologicznych nie mogą być aktualizowane w czasie rzeczywistym.

- Ten przykład pokazuje, że branży turystycznej potrzebni są politycy, którzy będą zorientowani w jej potrzebach, będą blisko niej i będą jej słuchali - podsumował.

Serwis Turystyka.rp.pl zapytał polityków z różnych partii o ich pomysły na zarządzanie polską turystyką. Czego może spodziewać się branża turystyczna, gdyby ich ugrupowania doszły do władzy po październikowych wyborach parlamentarnych?

Zaproszenie na debatę przyjęli sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Andrzej Gut-Mostowy, przedstawiciel Zjednoczonej Prawicy, poseł Ireneusz Raś z Koalicji Polskiej, poseł Dariusz Wieczorek z Nowej Lewicy i członek zarządu partii Polska 2050 Jacek Kozłowski. Swój udział w spotkaniu w ostatniej chwili odwołał poseł Platformy Obywatelskiej Piotr Borys, a Konfederacja nie odpowiedziała na zaproszenie redakcji.

Pozostało 97% artykułu
Popularne Trendy
Dokąd, jak, z kim? Wiosenne podróże europejskich milenialsów
Popularne Trendy
Naukowcy, lekarze i działacze społeczni nowymi Ambasadorami Kongresów Polskich
Popularne Trendy
Majorka: Krnąbrnych turystów trzeba wychowywać, a nie karać zakazami
Popularne Trendy
Niemiecka branża turystyczna: Strajki uderzają w reputację Niemiec i nasz biznes
Popularne Trendy
Minister sportu i turystyki podsumował 100 dni pracy. Co zrobił dla turystyki?