Choć z Kerali przyjechali przedstawiciele jedynie dziesięciu przedsiębiorstw, wywołali oni wśród Polaków duże zainteresowanie. W rozmowach z nimi uczestniczyło co najmniej pół setki polskich touroperatorów. – Jakkolwiek pochodzę z północy kraju, to właśnie Kerala jest moją ulubioną metą wakacyjną – przyznał podczas oficjalnego otwarcia wydarzenia Ajay Bisaria, ambasador Indii w Polsce. – Ten, jak się reklamuje, Kraj Bogów ma bardzo szeroką ofertę: począwszy od tradycyjnej turystyki ajurwedyjskiej i jogi, poprzez rejsy domami na łodziach po akwenach wód wewnętrznych i odkrywanie dzikiej przyrody, po wypoczynek na plażach należących do najpiękniejszych w kraju – dodał.
Nowi gracze i weterani
W warsztatach wzięły udział trzy grupy wystawców: sześciu reprezentantów branży hotelarskiej, dwa ośrodki ajurwedy i jeden touroperator – Pioneer Personalized Holidays.
– Po raz trzeci już uczestniczę w warsztatach w Warszawie – powiedział w rozmowie z Turystyką rp.pl Jes Paine, przedstawiciel Pioneer Personalized Holidays w Europie. – Mamy pół wieku doświadczenia w branży, 25 lat w turystyce przyjazdowej i już współpracujemy z siedmioma biurami w Polsce, w tym ze Strefą Wypraw i Planet Escape. Naszą domeną jest organizacja wyjazdów przygotowanych na specjalne zamówienie klienta. A turyści znad Wisły już potrafi wyszukać w internecie interesujące ich atrakcje, więc wiedzą, czego chcą – dodaje. Jak tłumaczy Paine, w przypadku Polaków zazwyczaj są to wyjazdy 10-14-dniowe, łączące pobyty na plaży ze zwiedzaniem stolicy stanu, Koczin, miasta kolonialnej historii i przypraw.
Polaków coraz bardziej interesuje też leczenie w ośrodkach ajurwedy. Dlatego po raz pierwszy nad Wisłą zaprezentował się Somatheeram Research Institute and Ayurveda Hospital. – Byliśmy pierwszym ośrodkiem ajurwedyjskim w Kerali, a teraz, po spełnieniu wszystkich wymogów nakładanych przez Ayush, nasze ministerstwo jogi i ajurwedy, staliśmy się licencjonowanym szpitalem nagrodzonym za działalność przez samego prezydenta kraju – chwali się, reprezentujący ośrodek Amit Shreedan Singh, na co dzień jogin mieszkający w Polsce. – Mogę go bez zastrzeżeń reklamować, bo sam się w nim leczyłem. Ośrodek skupia w sobie dwa mniejsze po 60 i 80 domków, co daje razem dwukrotnie większą liczbę łóżek. W ofercie mamy zarówno wypoczynek, jak i leczenie dostosowane do potrzeb konkretnego pacjenta, który najpierw wysyła nam całą dokumentację medyczną, a my na jej podstawie przygotowujemy indywidualny program zabiegów skupionych na chorobach autoimmunologicznych, z pierwszym stadium raka włącznie. Przy czym zaznaczam, że sama ajurweda nie leczy, a przywraca równowagę, harmonię ciała, które w ten sposób samo się kuruje – dodaje.
W sezonie, czyli od października do kwietnia, placówka ma obłożenie sięgające 80-100 procent. Dziesięć procent pacjentów ośrodka to Hindusi, zaś pozostali to głównie Europejczycy, przede wszystkim Niemcy, Francuzi i Szwajcarzy, ale też Rosjanie i bardzo nieliczni na razie Polacy. – Dlatego właśnie tu przyjechaliśmy, bo zależy nam na krajach środkowej i wschodniej Europy – mówi Amit Shredan Singh.