Minister ogłosił dzisiaj zaostrzenie restrykcji antycowidowych w całym kraju na święta wielkanocne – od soboty, 26 marca, do 9 kwietnia. Razem z premierem Mateuszem Morawieckim apelował o ograniczenie wychodzenia z domu i spędzania czasu w dużym gronie rodzinnym. Odmalował dramatyzm sytuacji, wynikającej z drastycznego wzrostu zakażeń koronarwirusem w kraju.
W drugiej części konferencji jedna z dziennikarek zapytała go o kwestie podróży zagranicznych. – Niektórzy lekarze obawiają się, że z takich wyjazdów może do Polski trafić nowa mutacja [koronawirusa] – mówiła. Wymieniła Zanzibar, jako miejsce, do którego Polacy chętnie latają wypocząć. – Czy pracują państwo nad rozwiązaniem tego problemu? Bo ci, którzy wracają do kraju prywatnym samochodem nie udają się na kwarantannę – pytała.
– Nie rozmawiamy o takim rozwiązaniu, ale ono absolutnie nie jest wykluczone. Wszystko zależy od sytuacji epidemicznej. Straż Graniczna, sanepid, jeśli chodzi o osoby wjeżdżające do Polski oczywiście pilnują skierowania na kwarantannę, ale odbywa się to transportem zbiorowym, chyba że chodzi o południową granicę, bo tam przypominam nadal obowiązują ograniczenia w przejeździe transportem własnym.
I dodał: – Jeśli chodzi o mój komentarz do tej sytuacji, to uważam, że jest głęboko ryzykowne i w pewnym sensie niestosowne w stosunku do tej części społeczeństwa, która bierze na siebie ciężar walki z covidem. Mogę tutaj tylko apelować o postawę solidarności i fair play.
Minister nie rozwinął wątku i nie uzasadnił, dlaczego zorganizowane, lotnicze podróże zagraniczne, odbywające się zgodnie z reżimem sanitarnym i wszelkimi przepisami, miałyby być źródłem zakażeń.