Wcześniej premier oświadczył, że jest przeciwny rozbudowie. Parlament zatwierdził jednak plan przewidujący budowę pierwszego od 70 lat w rejonie Londynu pełnowymiarowego pasa startów i lądowań. Przeciwnicy kwestionowali tę ideę w sądach – pisze Reuters.

Urząd lotnictwa cywilnego, CAA, ma ogłosić planowanie i wstępne koszty rozbudowy. Jesienią mówił o 1,6 miliarda funtów, ale ostatnio liczba ta wzrosła do 2,8 mld funtów.

„Lotnisko ma dostać w tym tygodniu od CAA zielone światło na wydanie kilkuset milionów funtów z pieniędzy klientów linii lotniczych na wstępne koszty przed (…) podaniem ostatecznych kosztów. Potrzebujemy świeżego spojrzenia na opłacalność środowiskową i łączny koszt rozbudowy Heathrow” – oświadczył w komunikacie prezes IAG Willie Walsh.

IAG nie życzy sobie rozbudowy, bo większa przepustowość portu lotniczego spowoduje szersze wejście do tego portu konkurencji. Obecnie IAG dominuje na Heathrow, ale rząd dokonuje przeglądu przepisów przyznawania czasowych działek startów i lądowań. Inne linie, zwłaszcza Virgin Atlantic, zamierzają zwiększyć liczbę lotów z powiększonego Heathrow. Twierdzą, że zbyt długo IAG dominowała na lotnisku.

– Rząd ma niezależny organ nadzoru, który wraz ze wszystkimi liniami lotniczymi bacznie sprawdza i zatwierdza wszelkie inwestycje na Heathrow – Reuters cytuje rozmówcę z biura prasowego lotniska. – Cofanie teraz tego projektu służy jedynie grupie IAG, podważa prywatne inwestowanie w duże projekty infrastruktury w Wielkiej Brytanii i zagraża przyszłości kraju na światowym rynku scenie.