W prowincji Mugla znajdują się takie kurorty jak Marmaris, Fethiye czy Bodrum, latem spędza w nich urlop około 1,5 miliona Brytyjczyków. W ostatnich latach część z nich zaczęła składać fałszywe reklamacje, domagając się od hoteli wysokich odszkodowań.
Jak informuje w rozmowie z dziennikiem „Hurriyet Daily" wiceprezes Federacji Hotelarzy (TÜROFED) i prezes Stowarzyszenia Hoteli Turystycznych i Biur Podróży Regionu Południowego Morza Egejskiego (GETOB), Bülent Bülbüloglu, kontrakty z touroperatorami z Wielkiej Brytanii uwzględniają tamtejsze przepisy ochrony konsumentów. W praktyce oznacza to, że turyści mogą żądać odszkodowania w kwocie ponad miliona funtów od obiektu z tysiącem łóżek noclegowych z powodu dolegliwości gastrycznych, niedobrego jedzenia czy depresji wywołanej problemami, jakie napotkali w hotelu.
Czytaj też: "Więzienie za fałszywe reklamacje".
Hotelarze zarządzający ośrodkami z najwyższej i średniej półki zaczęli tworzyć wydziały, których zadaniem jest zbieranie dowodów przeciwko turystom próbującym wyłudzić wysokie odszkodowania i tworzenie dokumentacji, która ma pokazać warunki panujące w hotelu. Pracownicy mają sprawdzać na przykład czystość kuchni, niektóre obiekty zlecają wyższym uczelniom lub firmom zagranicznym regularne kontrole jakości jedzenia i napojów.
Dodatkowo szefowie obiektów skontaktowali się z brytyjskimi organami sądowymi. - W zeszłym miesiącu brytyjski sąd zasądził karę w wysokości 30 tysięcy funtów rodzinie, która złożyła reklamację z powodu zatrucia pokarmowego. Jeden z naszych hotelarzy pojawił się na rozprawie i przedstawił swoje dokumenty - mówi Bülent Bülbüloglu. - Teraz możemy wejść do sali sądowej i się bronić. Duzi touroperatorzy słuchają naszych racji i dokładnie badają dowody - konkluduje.