Decyzja jest spowodowana zagrożeniem atakami na budynki należące do USA oraz zatrudnione tam osoby.

Departament Stanu zaleca ponadto unikanie rejonów, w których trwają demonstracje i duże zgromadzenia. W komunikacie podkreślono, że istnieje ryzyko wybuchu zamieszek i że "nawet pokojowe manifestacje mogą przekształcić się w gwałtowne stacia".

Tymczasem turecka policja użyła gazu łzawiącego do rozpędzenia tłumu manifestujących w Ankarze studentów. Demonstrujący protestują przeciwko wybudowaniu drogi przecinającej część kampusu uniwersyteckiego. Policja aresztowała 14 osób demonstrujących przez budynkiem Bliskowschodniego Uniwersytetu Technicznego.

Studenci nie zgadzają się na wycięcie bardzo dużej liczby drzew zarówno na terenie uczelni, jak i w jej pobliżu. Podobna demonstracja odbyła się w maju w Stambule, w obronie parku Gezi i 600 rosnących tam drzew. 31 maja policja podjęła brutalną akcję, co wywołało antyrządowe zamieszki w całej Turcji. W starciach z policją zginęło wówczas pięć osób, a tysiące zostało rannych.