Gdy jednych ogarnia przedświąteczna gorączka, inni najchętniej wyjechaliby, gdzie pieprz rośnie. W wolnym czasie chcą odpocząć, odzyskać spokój, nabrać dystansu do codzienności.
Uciekinierzy tacy jak my
Anna, lat 36. Prawniczka z Wrocławia, mężatka, bez dzieci. Od czterech lat nie spędza świąt w domu. – To była bardzo trudna decyzja ze względu na rodziców i dziadków. Bo tak naprawdę to dla nich organizowało się co roku Boże Narodzenie i Wielkanoc. Ale pewnego dnia, trzy dni przed Wigilią, kiedy padliśmy z mężem na łóżko wyczerpani całodziennym bieganiem, sprzątaniem, gotowaniem i kupowaniem, westchnęłam, że najchętniej to wyjechałabym odpocząć. Gdziekolwiek, byle dalej – wspomina. Szybki telefon do rodziców. Oczywiście skończył się kłótnią w stylu: co ludzie powiedzą. – Ale postawiłam na swoim i pojechaliśmy. Do Egiptu. Gdy byliśmy już na lotnisku, zadzwoniła mama i życzyła nam dobrego wypoczynku. Zrozumiała, że mamy prawo oderwać się od wszystkiego. A w tym roku? Cóż, wyjeżdżamy z rodzicami do Maroka. Dziadkowie, którzy są większymi tradycjonalistami, spędzają święta u mojego brata.
Tekst pochodzi z magazynu "Sukces"
Artur Rozner z biura podróży TUI klientów, którzy decydują się na świąteczny wyjazd, dzieli na dwie grupy. Na tych, którzy wybierają pobyt w górach, i tych, którzy chcą wygrzać się w ciepłych krajach. – Z roku na rok i jednych, i drugich przybywa – przyznaje. – Z zimowych kierunków od lat dominują Włochy, Austria. Z ciepłych: Wyspy Kanaryjskie oraz Egipt. Chociaż kilka sezonów temu pojawił się nowy trend i rośnie w siłę. To Tajlandia i Kenia.
Portal Travelplanet.pl proponuje również rejsy po Morzu Śródziemnym, na Karaiby, Hawaje, Bali. Świątecznemu wypoczynkowi sprzyjają też dodatkowe atrakcje, dostępne w większości hoteli. Na przykład aquaparki, spa, strefy wellness z basenami termalnymi, sztuczną rzeką, saunami.