Europejska przestrzeń powietrzna jest w ostatnim czasie mocno przeciążona, a to sprawia, że coraz więcej lotów jest opóźnionych lub odwołanych. Problem znajduje odzwierciedlenie w liczbie reklamacji. W pierwszym półroczu 2018 roku liczba zgłoszeń do Organu Arbitrażowego do spraw Przewozów Pasażerskich w Niemczech (Schlichtungsstelle für den öffentlichen Personenverkehr, SÖP) wzrosła o 45 procent rok do roku, informują niemieckie media branżowe.
W samym czerwcu było ponad 2 tysiące takich przypadków. Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie formy transportu pasażerskiego, reklamacji było 9589, czyli o 37 procent więcej niż rok wcześniej.
SÖP zajmuje się sporami nie tylko z liniami lotniczymi, ale też z przewoźnikami kolejowymi, autokarowymi i operatorami statków. Skargi na opóźnienia samolotów i pociągów stanowią największą część wszystkich spraw, przy czym ostatnio 81 procent przypada na rejsy lotnicze (rok temu 76 procent), 15 procent na pociągi, a pozostałe 4 procent na autobusy i transport miejski.
Dyrektor SÖP Heinz Klewe twierdzi, że wzrost reklamacji związany jest z nieregularnościami, które w ostatnich miesiącach pojawiły się w krajowym i europejskim ruchu powietrznym. – Pasażerowie odczuwają negatywne skutki licznych opóźnień i anulacji połączeń lotniczych i zgodnie z przepisami europejskimi żądają zadośćuczynienia finansowego – dodaje.
Powodów opóźnień jest kilka. Przewoźnicy mówią o ograniczeniach operacyjnych w ruchu lotniczym, strajkach kontrolerów, długich kolejkach do odprawy na lotniskach i częstych załamaniach pogody. Do tego dochodzą skutki zeszłorocznego upadku linii lotniczej Air Berlin. Co prawda Eurowings i easyJet przejęły większość maszyn tego przewoźnika, ale przepisanie na nowych właścicieli i przejęcie załóg trwało dłużej.