W połowie października prezes 7islands Artur Gryglak wręczył zwolnienia siedmiorgu z dziesięciorga pracowników tego biura podróży. Kilka dni później właściciel spółki, Paweł Michalski, stanął sam na czele spółki i zwolnił Gryglaka. W firmie zostało dwóch pracowników odpowiedzialnych dotąd za produkt.
Jak mówi Michalski, zamierza zmienić model działania 7islands.
7Islands istnieje na rynku dziesięć lat. Biuro specjalizuje się w organizowaniu wyjazdów turystów do Grecji. Wiele lat rosło bardzo powoli, ale w ostatnim czasie – wtedy jeszcze jej prezesem był Michał Głowa – jej rozwój przyspieszył. W 2017 roku znalazło się na 12 miejscu największych firm w Polsce. Przewiozło wtedy 19,3 tysiąca klientów, a jej przychody wyniosły 39,7 miliona złotych, o 30 procent więcej niż rok wcześniej. W ofercie miało około 30 hoteli na czterech wyspach: Krecie, Kos, Krofu i Zakintos. Na początku stycznia nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa – z firmy odszedł Michał Głowa, a zastąpił go dotychczasowy kierownik do spraw operacji Artur Gryglak.
Czytaj: "Gryglak na czele 7islands, Głowa pakietuje dynamicznie".
Michalski przyznaje, że sprzedaż wyjazdów na 2018 rok szła we wczesnym okresie dobrze. Później zaczęły się kłopoty. Ostatecznie ostatni sezon firma zakończyła dużym spadkiem – liczba klientów zmniejszyła się do niecałych 15 tysięcy, a przychodów do 24 - 25 milionów złotych. Jako przyczynę Michalski wskazuje mistrzostwa świata w piłce nożnej, które zatrzymały część klientów w domach, ładną pogodę w kraju, co z kolei nie zachęcało do podróżowania na południe Europy, i niskie ceny na rynku wycieczek, na co szczególny wpływ miało zalanie rynku tanimi ofertami przez biuro podróży TUI Poland.