Od 1 lipca podróżni udający się do Grecji muszą wypełnić formularz PLF (Passenger Locator Form), podając w nim między innymi adres w Grecji i długość pobytu. Po analizie danych przez algorytm system przydziela kod QR będący dla służb granicznych wskazówką, czy przepuścić pasażera, czy skierować go na badanie na covid-19. Podróżnych, którzy nie spełniają tego obowiązku, Grecy traktują bez taryfy ulgowej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Od czwartku zmieniony warunek wjazdu do Grecji
Jak donoszą greckie media, turyści z Niemiec, którzy we środę przylecieli do Heraklionu na Krecie bez kodu, dostali mandaty w wysokości 500 euro. Na nic zdały się ich protesty i tłumaczenia, że nie wiedzieli, bo nikt ich o konieczności wypełnienia formularza nie poinformował – ani biuro podróży, ani przewoźnik na lotnisku w Niemczech.
Z kolei, jak relacjonuje państwowa telewizja ERT, Greczynka, która przyleciała na to samo lotnisko, musiała zapłacić 300 euro za to, że formularz wypełniła później niż wymagane 24 godziny przed wjazdem do Grecji.
Jak podaje serwis keeptalkinggreece.com, także na lądowym przejściu granicznym Promachonas wielu turystów, w tym Polacy, Rumuni i Austriacy, którzy nie mieli obowiązkowego testu na koronawirusa z negatywnym wynikiem, zostało w ostatnich dniach zawróconych do Bułgarii.