W Atenach i Salonikach średnia wartość nieruchomości spadła w czasie kryzysu migracyjnego prawie o połowę. W niektórych ateńskich dzielnicach, gdzie są duże skupiska migrantów, można kupić mieszkanie nawet za cztery tysiące euro albo dom w dobrym stanie za 10 – 20 tysięcy euro. Nie ma chętnych na zakup nieruchomości ani wśród osób prywatnych, ani firm, które walczą o przetrwanie.
Na rynku brakuje gotówki, utrzymuje się wysokie bezrobocie oraz niepewność co do sytuacji ekonomicznej Grecji i przyszłych dochodów jej mieszkańców. Zdaniem ekspertów, wszystkie te czynniki nie pozwalają na ożywienie rynku, które miało nastąpić w tym roku. Tysiące zadłużonych mieszkań ma zostać wystawionych na licytację, a portfele Greków pustoszeją też z powodu nadmiernego opodatkowania i wysokich składek ubezpieczeniowych.