Do Warszawy przyjechała dwudziestoosobowa delegacja przedstawicieli dwóch regionów Egiptu – Synaju Południowego (Szarm el-Szejk) i rejonu Morza Czerwonego (Hurghada i Marsa Alam). W jej skład wchodzą gubernatorzy obu okręgów, menedżerowie sieci hoteli i biur podróży.
Jak przypomniał podczas konferencji dla prasy ambasador Egiptu w Polsce Hosan Alkawaesh, w najlepszym dla turystyki Egiptu roku 2008 kraj ten odwiedziło prawie 650 tysięcy turystów z Polski. - Mam nadzieję, że wrócimy do dawnych wyników. Słońce w Egipcie ciągle świeci, ceny są niskie, a usługi są niezmiennie na wysokim poziomie – przekonywał.
Gubernator Synaju Khaled Fouda przytoczył liczby świadczące o upadku turystyki w jego regionie. Przed zamachem na samolot, w którym zginęło ponad 200 turystów rosyjskich, do Szarm el-Szejk przylatywało tygodniowo 165 samolotów. Po zamachu – 10 - 15. - To była tragedia dla naszej turystyki – przyznał. - Ale sytuacja powoli się zmienia. Teraz mamy tygodniowo 113 samolotów. W tym 65 z Ukrainy, 11 ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, po 8 z Niemiec, Włoch i Jordanii, 7 z Włoch i jeden z Polski.
W Szarm el-Szejk najwięcej polskich turystów zanotowano w roku 2012 – było ich wtedy 112 tysięcy. - Oprócz tego, że Szarm el-Szejk jest znakomitym miejscem do odpoczywania i uprawiania sportów wodnych, jest też największym na Bliskim Wschodzie, po Dubaju, ośrodkiem konferencyjno-targowym. Może organizować imprezy nawet na dwa tysiące uczestników – zachwalał.
Przekonywał też, że lotnisko w jego mieście jest, po ostatnich zmianach, jednym z najbezpieczniejszych na świecie, co – jak wspomniał – uznali zarówno Rosjanie jak i Niemcy.