Na podstawie prawie pełnych trzech tygodni można przypuszczać, że średni roczny wzrost cen „lastów” we wrześniu osiągnie około 450 złotych”.
W najnowszym materiale prezes wraca do kwestii ewentualnego wpływu zapowiadanych przez partię rządzącą, Prawo i Sprawiedliwość, planu skokowego zwiększenia płacy minimalnej w kraju i wpływu, jaki miałoby to na popyt w turystyce wyjazdowej.
Będzie PiS, będzie rewolucja
Jego zdaniem, jeśli dynamicznie wzrosną płace (nie tylko minimalne), „to będziemy mieli niemalże rewolucję w kształtowaniu się sytuacji dochodowej gospodarstw domowych. Prawie na pewno wpłynie to znacząco na koniunkturę w wielu branżach, a jedną z tych, która odczuje to najmocniej będzie branża zorganizowanej turystyki wyjazdowej”.
Jak wyjaśnia przedstawieniem pewnych szacunków chciałby skłonić touroperatorów do przemyślenia, co może dobrego wyniknąć z takiej sytuacji, a nie tylko przyjmować za jedynie słuszne, krytycznych wobec idei podniesienia płacy minimalnej opinii „ mainstreamowych ekonomistów liberalnych bądź neoliberalnych”.
Ci ostatni bowiem – pisze – szacując wpływ programu Rodzina 500+ i innych socjalnych posunięć rządu na stan budżetu państwa najczęściej wykonywali szacunki statyczne, nie uwzględniając dostatecznie silnie wpływu zwiększonych wydatków konsumentów na zmiany w gospodarce, które z powodu efektów mnożnikowych dostarczają budżetowi kolejnych dochodów. „Niedoszacowanie takich zjawisk (ale też niedocenienie efektów uszczelniania podatków) było źródłem całkowicie błędnego przeświadczenia wielu ekonomistów, że gospodarka i budżet nie wytrzymają ówczesnych propozycji rządu i w konsekwencji formułowania lekkomyślnych i całkowicie błędnych opinii, że do jesieni 2016 roku budżet utraci względną równowagę, a deficyt osiągnie 100 mld złotych etc”.